czwartek, 23 sierpnia 2012

Werson~ info... xx



Strasznie, cholernie Was wszystkich przepraszam, ale muszę zawiesić "wersonowo". Myślę, że chyba do końca wakacji... Przepraszam, musicie mi wybaczyć....
Sprawy osobiste, bardzo prywatne, nie chcę o tym gadać......


"Do zobaczenia" za jakiś tydzień... <3

#LoveYouAll. <33


środa, 22 sierpnia 2012

Werson. xx



Baaaaaardzo bardzo przepraszam. Znów mi coś wypada, coś ważnego. Imagin powinien się ukazać, 
obiecuję, że się postaram, aczkolwiek raczej nie na 20tą, może być poślizg, tak, jak wczoraj... :C
Jeśli w ogóle go nie dodam, to jeszcze raz z całego serducha przepraszam, na pewno jutro będzie. Dziś~ nie wiem.... :C
Mam nadzieję, że mi wybaczycie. :3

#MuchLove. xx


wtorek, 21 sierpnia 2012

Imagin dwudziesty pierwszy~ O Haroldzie. <+18>


 Ehhh.... Minął rok. Harry poszedł do X-Factor, uformowali boysband pięcioosobowy, wygrali ten program. Zaczęli jeździć w trasy, twój chłopak poświęcał ci coraz mniej czasu. Nie dziwiło cię to, w końcu sama wysłałaś go na casting, ale stało się to, czego obawialiście się oboje- wasze wolne spędzanie czasu polegało na rozmowie po godzinie, co kilka dni. To on się już w to nie angażował, on tak rzadko dzwonił, on nie przyjeżdżał nawet jak mieli dzień wolnego, a koncert odbywał się w waszym mieście. No spoko, przecież skoro on nawet nie zadzwoni, to ty nie będziesz wydawać kilkaset dolców na bilet za kulisy, żeby łaskawie spotkać swojego chłopaka. Pewnego dnia spotkaliście się i wspólnie, naprawdę wspólnie ustaliliście, że lepiej będzie, jak się rozstaniecie. Tak też się stało.
Szłaś jedną z NowoJorskich ulic, a te wspomnienia same cię naszły, to właśnie dzisiaj mijał rok od waszego rozstania. Łaziłaś bez celu, nie miałaś co ze sobą zrobić, dzisiaj było wolne od szkoły; znajomych straciłaś po załamaniu rozstaniem z kolejnym chłopakiem, nikt cię nigdy nie skrzywdził tak, jak on, a znajomych niestety nie odzyskałaś, więc byłaś sama. Tak rozmyślając weszłaś do H&M, może zakupy choć trochę oderwą cię od szarej, bolesnej rzeczywistości. Szukałaś jakiejś czarnej, skórzanej sukienki z ćwiekami i czarnych, lateksowych leginsów na koncert ulubionego zespołu~ Linkin Park. Tak, zakupy podziałały- skupiłaś się na sukience, ale wspomnienia związku z Harry'm powróciły. Te wszystkie chwile, pocałunki, to, jakim był czułym i wrażliwym chłopcem wobec ciebie, a jakim twardym i walecznym mężczyzną w obronie ciebie. Zalała cię kolejna fala bólu, poczułaś, ją prosto w sercu. Wtedy właśnie zdałaś sobie sprawę z tego, że go kochasz, szaleńczo kochasz. Ból był tak silny, że musiałaś się zgiąć i złapać w klatce piersiowej. W tym momencie wpadłaś na kogoś, jedno wiedziałaś na pewno- był bardzo wysoki "jak Harry", pomyślałaś. Spojrzałaś na tego kogoś i chciałaś przeprosić, był to chłopak, miał długie, i bardzo kręcone loki "jak Harry", spojrzałaś mu w oczy, uśmiechnął się, miał słodkie dołeczki "jak Harry". Oczy zielone i głębokie "jak Harry", w głębi JEGO oczu zawsze wręcz tonęłaś. "Co ty pieprzysz?! Masz chyba jakąś obsesję, weź się w końcu ogarnij!" Skarciłaś się w myślach, i wtedy chłopak się odezwał. "Chiiiiiiiiila, kurwa. Przecież to jest Harry!" -Cześć, [T.I]- powiedział i uśmiechnął się czule, tak, jak zawsze. Widok straty kogoś takiego nadał nową dawkę bólu. Znów musiałaś złapać się za klatkę piersiową. -Ej, mała, co jest?- powiedział jeszcze czulej i z większą troską niż "cześć". -Nieee... Emmm.... Nic, nic mi nie jest.- skłamałaś.
Po tym incydencie jeszcze sporo czasu przegadaliście w sklepie, po czym chłopak zapytał, co robisz dziś wieczorem. Oczywiście, jak zwykle miałaś w planach siedzieć przed laptopem i szukać wszystkiego, co tylko możliwe o One Direction. Za chuja nie wiedziałaś po co się tak ranisz, no, ale cóż, mechanizm twojego umysłu zawsze był dla ciebie zagadką. Powiedziałaś, że nie masz planów więc loczek zaprosił cię na spotkanie. -Świetnie. Tylko wiesz mała....- często mówił do ciebie 'mała', w jego ustach tak słodko to brzmiało- mały problem mamy. Bo u mnie są chłopaki i w ogóle...- powiedział już mniej wesoło. -Spoko, 'mały', ale po pierwsze, przydałaby ci się pani od polskiego, a po drugie, pamiętasz jeszcze adres?- zapytałaś, nie wiedząc czemu, ale bałaś się tej odpowiedzi.- Jak mógłbym zapomnieć twojego adresu?!- oburzył się Harold.- Dziś wieczorem będzie kara jak ta lala...- mówiąc to puścił do ciebie oczko. Myślałaś, że zemdlejesz na samą myśl o takim bólu, jakiego doznasz spędzając z nim cały wieczór, ale nie dałaś tego po sobie poznać. Przecież normalnie odmówiłabyś wspólnego spotkania się jakąś wymówką, ale.... Był dla ciebie narkotykiem, nie miałaś siły się nie zgodzić. -To będę o ósmej, mała.- "Ha ha ha, nie pomagasz mi kochany" skomentowałaś w myślach.
***
-Cholera! Harreh będzie tutaj za półtorej godziny, a ja się dopiero wykąpałam!- wykrzyczałaś. Dzisiaj w końcu znalazłaś tą sukienkę, więc postanowiłaś ją założyć z racji takiej, że nic innego nie masz, a poza tym będziesz wyglądać jak niegrzeczna dziewczynka. Włosy związałaś w poszarpany kok, a na nogi założyłaś jaskrawożółte szpilki. Delikatny, zwyczajny i dziewczęcy makijaż zastąpiłaś ciemnym, ostrym i wieczorowym. Szczerze mówiąc.... Wyglądałaś jak SeksBomba. Do przyjścia "kolegi" pozostało ci jakieś dwadzieścia minut. "Noo kurwa, zawsze wszystko zrypię... Już nawet pizzy nie zdążę zamówić." powiedziałaś sobie w myślach. 'DingDong'~ "zdecydowanie najkrótsze dwadzieścia minut twojego życia. Ostatnia poprawka fryzury i otworzyłaś drzwi. -Aaaa...Yymmm... Cz...Cześć.- O rety, tą sukienkę warto było kupić choćby dla samej reakcji Harry'ego. Ogarnął się i wręczył ci pizzę. Tłumaczył, że wiedział, że ja się za cholerę nie ogarnę, więc kupił pizzę. Ponad to, ma coś jeszcze, ale o tym później. Uśmiechnął się łobuziarsko tak, jak lubiłaś najbardziej. Gadaliście chyba z trzy godziny, podczas których wyszło na jaw, że naprzykład Hazza nie ma dziewczyny, albo chce zabić tego kolesia, który wyrządził ci tak wiele bólu. Po kolejnej godzinie rozmów i trzeciej butelce wytrawnego wina przypomniałaś sobie, że mówił coś o tym, że ma coś jeszcze i spytałaś go, czy już jest później. - No, skoro sobie życzysz skarbie.- powiedział, po czym wstał, i podszedł co ciebie. Usiadł jak najbliżej mu się udało i powoli, bez żadnych gwałtownych ruchów musnął twoją wargę. Niepewnie, bo prawdopodobnie bał się twojej reakcji, przynajmniej tak to wyglądało. Rozważyłaś 'za' i 'przeciw', a raczej same 'za' i odwzajemniłaś pocałunek. Pieścił językiem twoje podniebienie, a zarazem robił to tak namiętnie, jak mało kto. Po jakichś czterech minutach pozwolił sobie na więcej. Zaczął powoli zjeżdżać ręką w dół i w dół. Przestałaś na chwilę, on się zdezorientował, ale ty tylko wstałaś, wzięłaś jego pasek od spodni i pociągnęłaś Harry'ego za sobą do sypialni. Ahhh.... Ten cwaniacki uśmieszek, za niego dałabyś naprawdę wiele. Wróciliście do zaczętej czynności. Tylko że tym razem chłopak się na ciebie rzucił. Położył cię na łóżku i przytrzymał tak, że nie miałaś możliwości ruchu. Zaczął cię całować, pieścił swoim językiem każdy skrawek twoich warg. Tyle że tym razem całując cię dołączył od siebie bonus. Na przykład pocierał swoim kroczem o twój brzuch.
 Chciałaś złapać go za głowę, ale Harry przycisnął cię do łóżka trzymając ręce, a swoim kroczem twoje nogi, więc mogłaś tylko odwzajemniać pocałunki. Powoli, stopniowo zwalniał uścisk, wciąż całując, jak już całkiem cię puścił rzuciłaś się na niego tak, że teraz to ty byłaś na górze. Zerwałaś z niego koszulkę, ale on był lepszy, już rozpinał ci stanik. Przełożył cię tylko lekkim, zwinnym ruchem. Chciałaś się wyrwać, ale cóż, był silniejszy. Zaczął bawić się twoimi piersiami. Najpierw je macał, potem zaczął ssać twoje sutki jak małe dziecko, a po chwili je delikatnie przygryzał. Sprawiało ci to ogromną przyjemność, a on to widział, więc nie przestawał. Wykonałaś jakiś gwałtowny ruch, a on odskoczył, szybko wstałaś i na nim usiadłaś.- Ha, wygrałam.- Powiedziałaś triumfalnym tonem, a wyraz jego twarzy był bezcenny. Tego pożądania nie widziałaś w jego oczach nawet za czasów waszego związku. Zaczęłaś rozpinać mu spodnie, specjalnie drocząc się, że nie możesz poradzić sobie z paskiem. Wyjęłaś z bokserek jego członka, przeszedł go dreszcz pod twoim dotykiem. Wzięłaś go do  buzi, zaczęłaś ssać tak, jak on wcześniej twoje piersi. Pomagałaś sobie ręką, przesuwałaś ją w góręiwdół. Jego penis był twardy jak skała, a Harreh nie mógł już wytrzymać. Wstał, wziął cię na ręce i położył z powrotem na łóżko.Teraz to on się pobawi. Całował cię po brzuchu i schodził coraz niżej. Wziął następną butelkę wina i trochę nalał ci na brzuch, reszta zaczęła po tobie ściekać, większość po twojej 'myszce'. Hazza przyłożył tam głowę i zaczął spijać całe wino. Gdy już nic nie zostało zaczął cię lizać, świdrował językiem twój skarb, to co jakiś czas wkładając tam ze dwa palce, a ciebie w tym momencie zawsze przechodził dreszcz. Cały czas przyciskałaś jego głowę łapiąc go za włosy. Bawił się tak nieustannie jeszcze jakieś dziesięć minut. Odsunął się trochę i widząc, jaką przyjemność ci sprawił wstał i cię pocałował meeeeeeega namiętnie. Wszedł w ciebie, bardzo ostrożnie, ponieważ wiedział, że nie lubisz tego pierwszego uczucia. Kurcze... Pamiętał...
Już po chwili zaczął przyspieszać, a po następnej chwili pierdolił cię jak szalony. Raz przyspieszał, raz zwalniał, raz płytko, raz głęboko. Doprowadzało cię to do obłędu. Zmieniliście pozycje na jeźdźca, ale teraz to ty odwalałaś całą robotę.  Siadłaś przodem, "Harold zawsze lubił piersi, niech sobie chłopczyk popatrzy jak skaczą" pomyślałaś i się zaśmiałaś. Skakałaś po nim jak szalona, a to pożądanie  w jego oczach... Jak jakiś zwierzak. I tak kurcze było. Wstał i znów położył cię na łóżko. Zaczął cię posuwać jak nigdy przedtem. Był taki dziki, namiętny a zarazem czuły. Wiedziałaś, że z nikim innym nie będzie ci tak dobrze... Tak potrafi tylko Harry Styles. Kochaliście się jeszcze kilkanaście minut, po czym chłopak zaczął przyspieszać jeszcze bardziej. No od tej strony go jeszcze nie znałaś, posuwał cię tak szybko, że łóżko aż skakało w rytm jego ruchów. Po chwili było krótkie 'TRACH' i po łóżku.
-Emmm... Kochanie, chyba ci coś popsułem.- Powiedział z udawaną skruchą. Procenty sprawiły, że oboje zaczęliście się śmiać jak małe dzieci. 
-Noooo kotku, to teraz poniesiesz karę.- powiedziałaś z cwaniackim uśmiechem, jednak wiedziałaś, że nigdy, przenigdy nie zadziałaś na niego w sposób jaki on działa na ciebie. Wstałaś i znowu zabrałaś się za jego 'przyjaciela'. Po kilku ruchach twoich rąk i pod wpływem twoich gorących warg chłopak doszedł i spuścił ci się na biust. -Hahahahahahahahahaha, sperma Harry'ego Stylesa, każda dziewczyna by mnie za to zabiła.- Rzuciłaś rozbawiona. 
-Nie pozwolę na to, ale z tego co widzę, będą cię mordować baaaardzo bardzo często.- Powiedział uniósł brew i znów ten łobuziarski uśmiech....
Padliście na łóżko wykończeni. Położył się obok ciebie, zaczął gładzić po włosach i nucił jakąś kołysankę. Gdy byłaś pomiędzy krainą snu, a jawą, powiedział "Kotku, byłaś dziś wspaniała, od roku nie doznałem tylu przyjemności. Wciąż cię kocham.
Nigdy nie przestałem......"- Pamiętał. I wciąż kochał....
Następnego dnia sprzedałaś swoje mieszkanie i wprowadziłaś się do kompleksu chłopaków. Po miesiącu kupiliście swój własny dom z basenem, który potem przeszedł wieeeeeeeeele bardzo interesujących nocy. 




Ehhhh.... Przepraszam, za ten poślizg, wooow, już 2godzinny. O.o ale miałam bardzo ważną sprawę do załatwienia, z bratem. 
MAm nadzieję, że się wam podoba.
Jest trochę wulgarny, za co przepraszam, ale ja też jestem wulgarna, a jak się wczuję, to nie staram się i nie piszę już jak grzeczna dziewczynka.... :D

Czytam= komentuję, ok? *.*


Werson. xx




Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeść. *_____________________*

Wróciłam. ;> Przepraszam, że nic nie było dodawane, Weronika, która miała przeze mnie dodawać tutaj imaginy.... Po prostu nie mogła. A ja wróciłam znad morza, byłam króciutko, ponieważ i mi coś wypadło, ale było, że tak ładnie powiem fchuj warto, może i sporo łażenia czy coś tam, ale mi się bardzo podobało, chociaż odpoczęłam. :3

A z racji tego, że tak długo czekaliście, dzisiaj piękny 
imagin +18. :D

O 20, zapraszam. :>



czwartek, 16 sierpnia 2012

Imagin dwudziesty~ Lou.

Tego dnia znowu pokłóciłaś się z mamą. Znowu o tate, znów obwiniała cię o jego śmierć, choć to wcale nie była twoja wina, chciał uratować ciebie, a sam zginął. Wybiegłaś zapłakana z domu, mieszkałaś w mieście a zarazem miałaś 20 minut jazdy autobusem do lasu. Zawsze tam jeżdziłaś, gdy miałaś doła albo handre. Wybiegłaś nawet nie przebierając się. Turkusowa dresowa mini i czarna bokserka, nie wzięłaś nawet bluzy. Strasznie lubiłaś tą spódniczkę, była o wiele wygodniejsza niż dresy, czy short'y, dobre na taką pogodę. Wysiadłaś z autobusu, białe najeczki kontrastowały z twoją ciemną karnacją, długie blond włosy były rozczochrane od jarmolenia ich, a oczy zrobione na intensywnie czarny kolor były rozmazane od hektolitrów łez. Szłaś wzdłuż lasu, wtedy czarny, z przyciemnianymi szybami i alusami qashqai. Leciał niezłe ponad stówkę, wiedziałaś tylko piach i kurz, który po sobie postawił. Zatrzymał się przy tobie i brązowooki ciemnoblond chłopak wyjrzał zza szyby pytając, czy nie masz ochoty się "zabawić". Odpowiedziałaś stanowczo nie, chłopak nalegał, ale ty byłaś nieugięta. W końcu się wkurzył, powiedział coś w stylu "teraz" chyba, że źle zrozumiałaś. Nie, jednak zrozumiałaś doskonale. Tylne drzwi po obu stronach się otworzyły i wyszło z nich dwóch kolesi napakowanych jak goryle. Przestraszyłaś się w sumie miałaś czego. Podeszli do ciebie i zapakowali cię do środka, pomiędzy sobą. Wyrywałaś się i krzyczałaś, ale kto cię usłyszy na takim odludziu , śliczny brązowooki chłopak jechał jeszcze bardziej w głąb lasu. Zatrzymali się po kilkunastu kilometrach i dwaj goryle wyprowadzili cię na zewnątrz.
-wybacz kotku, nie chciałaś po dobroci, a ja nie mogę oderwać od ciebie wzroku-rzucił blondyn z cwaniackim uśmiechem. Zaczełaś go prosić, żeby nic ci nie zrobił lecz go to jeszcze bardziej nagręcało. W końcu zaczełaś płakać, ale on już rozpinał spodnie, a jego kompani trzymali cię tak mocn, że nie mogłaś się ruszyć. No, cóż nie pozostało ci nic innego jak krzyczeć, choć wiedziałaś, że to nic nie da, ale co miałaś robić? Najpierw krzyczałaś coś jak "na pomoc", a potem, że oni chcą ci zrobić krzywdę. Blondyn tylko sie zaśmiał i już podnosił twoją spódniczkę. Wtedy zza drzewa wyłoniła się piękna, matowo czarna R8. Tylko zapiszczało a z auta wysiadł niebieskooki chłopak. "cholera! przecież to tomlinson, ten tomlinson!" powiedziałaś w myślach.
-Cholera! Co wy robicie?! Żeby gwałcić tak idealne stworzenie jakim jest kobieta?! Co z was za faceci! Skoro tak chcecie, to przy każdej drodze stoją tirówki, które czerpią z tego przyjemność, a nie kurwa zapłakana i bezbronna dziewczyna!- krzyczał Lou, wpadł już w jakąś furię. Wtedy jeden z gahów się puścił, żeby zadać cios twojemu wybawcy, a ty czmychnełaś i szybko schowałaś w samochodzie niebieskookiego. Louis nie zrobił uniku, dostał tak mocno że aż go przemroczyło, już nie mogłaś na to patrzeć. Radził sobie, ale ich było trzech, w tym dwie małpy, znaczy goryle. Zobaczyłaś, że pod nogami masz kij do baseball'u. Wysiadłaś i chciałaś mu pomóc, ale gwałciciel szedł w twoją stronę. Krzyknełaś do Lou, rzuciłaś mu kij i szybko zamknełaś się od środka w samochodzie. Pozałatwiał ich trzech w jakieś 10 minut, oni ju leżeli nie przytomni, zabrał im jeszcze kluczyki i wrócił do samochodu. Wtedy zobaczyłaś jak mocno krwawi.
-Boże...lou...znaczy...panie Lou! Co ci jest? jedziemy do szpitala, mogę poprowadzić, ale już!-powiedziałaś bardzo zdenerwowana.
-Po 1-sze to jestem Lou, jesteśmy pewnie z tego samego rocznika, a po 2-gie jestem facetem nic mi...- ale jesteś taki delikatny!- przerwałaś mu- może i jestem gwiazdeczka, ale jestem też facetem, a to znaczy, że jestem wystarczająco silny i kilka siniaków i rozcięta warga mi nie przeszkadza. A po za tym... - jak chcesz, to wargą mogę się zająć - byłaś zamyślona i coś takiego palnełaś, dopiero po chwili dotarło do ciebie co powiedziałaś do LOUISA TOMLINSINA Z ONE DIRECTION! Byłaś w stanie tylko puścić buraka-Hmmmm...brzmi kusząco-mówiąc to podniósł jedną brew i schylił się do ciebie po czym namiętnie, ale tak tak naprawdę namiętnie cię pocałował - no...a tego... o nic ci on nie zrobił?-spytał z troską w głosie- nie, zdążyłeś mój wybawco. Lepiej mi powiec skąd się wiedziałeś i ...jjak?-no słyszałem że ktoś krzyczy, no kurde, musiał bym być jakimś zwyrodnialcem, żeby nie zareagować na takie coś, księżniczko.-A skąd ten baseball?-zapytałaś?-aaa...właśnie wracam z meczu od Roberta Pattinsona. Otworzyłaś szerzej oczy, ale nie dałaś poznać po sobie zdziwienia .
-Jak tu wrócę i ich dorwiemy z chłopakami.
-nie, nie, nie rób sobie problemów!
-ale...-przerwał
-żadnego ale! inaczej wysiadam i nawet i nawet za mną nie idź. Ze mną wszystko ok.-oznajmiłaś i teraz ty go pocałowałaś.
-nie przekonałaś mnie kochanie...
-nie? podniosłaś się i próbowałaś usiąśc mu na kolanach. Pocałowałaś go tak namiętnie.
-no już lepiej, choć mała, zmywamy się w takim razie - oznajmił stanowczo
-to zawieź mnie gdzieś do centrum , nie chce wracać do domu, do mamy...
Ruszyliście, błądziliście ładnych kilka godzin, jeżdząc bez celu i rozmawiając, o wszystkim i o całym życiu, was obojga. Poznał twoją historię. W końcu zatrzymaliście się gdzieś. Była to wielka willa z basenem itp.
- No to kotku...dziś spędzisz noc u mnie.- uniósł brew, uśmiechnął się i wysiadł z samochodu. Przyszedł, wziął cię na barana i poszliście do domu.

 Imagin dla "Anja Tomlinson"~ https://plus.google.com/109478904101536385431/posts
Czytam= komentuje, ok? *,*


JUTRO IMAGIN +18. 
;>>>


Werson. xx



Helou, pipole. :D 
Sprawa wygląda tak. Dzisiaj jest 16/08/2012, dzisiaj wyjeżdżam nad to morze etc. Na 10000000000000%. :C Zajmie się tym blogiem Weronika, o której już pisałam. Znaczy... Hm, zajmie się. Ja będę jej sms'ami wysyłać moje imaginy, ona będzie przepisywać i tu dodawać. Buhahaha. :d No, tak więc mam nadzieję, że będziecie tutaj zaglądać, będzie mi miło. :3 So, zaaaaaaaaapraszam. :]

Znów z racji tego, że wyjeżdżam, 
JUTRO (17/08/2012 o20tej) imagin +18
;> napisałam jednego w drodze, pisałam go ze 2h, więc może się udał... :d

Soł, paaaaaaaa, miśki. <3 Dziś o 20 oczywiście kolejny imagin, więc zapraszam. :3




środa, 15 sierpnia 2012

Imagin dziewiętnasty~ Zayn.


Twój trening siatkówki skończył się 20 minut temu. Poszłaś pod prysznic, odświeżyłaś się i wróciłaś do szatni. Przebrałaś się, poprawiłaś make-up i przebrałaś się w dość… Ładne ciuchy. Robiłaś  to wszystko, ponieważ za dwie godziny miałaś imprezę, a nie wiedziałaś, czy zdążysz, gdyż twoja mama nie odbierała telefonu. Po 10 minutach prób skontaktowania się z nią, odebrała, ale w słuchawce usłyszałaś, że niestety nie może przyjechać, powiedziała, że miała nagłą sprawę i musiała pojechać do pracy. –Jak zawsze. No nic…- Pomyślałaś. Postanowiłaś iść na piechotę, jak zdążysz, zajdziesz jeszcze do domu, a jak nie, to prosto na imprezę. Włączyłaś iPhonea’a, MP4, oczywiście 1D. Tak bardzo ich kochałaś…. Szłaś ciemną, zimną i trochę straszną ulicą. Ale ty nie zwracałaś na to uwagi, nigdy takie rzeczy nie budziły w tobie strachu. Przechodziłaś przez ciemny zakamarek, nie było widać ani słychać żywej duszy. Trochę cię to miejsce przeraziło, więc postanowiłaś przyspieszyć kroku. Nagle poczułaś dotyk  w biodrach, od tyłu. Czułaś, że jest to męska ręka. Złapał cię dość mocno, nie mogłaś nawet obrócić się, czy uderzyć go w brzuch. Obrócił cię do siebie. Do ręki szybko wzięłaś telefon i poświeciłaś, żeby zobaczyć jego twarz. -Jaaa pierdole- pomyślałaś. Zayn. Zayn Malik, ten Zayn Malik. Chłopak powiedział, żebyś się nie bała, że nie zrobi ci krzywdy, po czym pocałował cię. Nie wiedziałaś, co masz zrobić, ale przecież całował cię Malik.. „Więc okej, chcesz, całuj, przecież marzę o tym co każdą noc.” Chłopak spytał się, czy chciałabyś TO zrobić… Zdziwiłaś się strasznie, przecież w ogóle się nie znaliście, więc pomyślałaś, że chłopak może być niewyżyty. Ale… Hmm. Przecież miałaś już 17 lat, więc za wiele byś nie ryzykowała. Zgodziłaś się, wreszcie twoje fantazje mogły się spełnić. Chłopak obrócił cię delikatnie, by zaraz po chwili namiętnie włożyć ci język w usta. Całowaliście się chyba z 15 minut, gdy chłopak położył ci jedną rękę na szyi, natomiast drugą włożył pod bluzkę. Zaczął macać twoje  piersi. Najpierw delikatnie, jak prawdziwy gentelman, ale potem, to już jak  jakiś tygrys, zwierzę. Posadził cię byle gdzie, wszystko działo się potem tak szybko, byłaś zdezorientowana, chłopak tak namiętnie wszystko robił. Wziął te kartony, byle jakie, i szybko cię na nie położył. Zerwał z ciebie ubranie, spodnie, potem majteczki. Zrobił to tak po męsku. W ogóle cały on. Generalnie, to już nie musiał zajmować się twoją ‘myszką’ tak go pożądałaś i tak cię podniecał, że byłaś już wystarczająco mokra. Ale on nie, on chciał się zachować jak prawdziwy mężczyzna i tobie również sprawić przyjemność. Już zbliżał język do ciebie, gdy nagle usłyszeliście jakiś głos i zobaczyliście światło latarki. Okazało się, że to był Paul. Szukał Zayna, który potajemnie wyszedł z hotelu. Chłopak się uśmiechną, i powiedział, żebyś się bardzo szybko ubierała. W sumie sam zaczął zakładać ci spodnie w pośpiechu, ale powiedziałaś, że sama umiesz. Pobiegliście szybko, ale Paul i dwóch innych ochroniarzy zaczęło was gonić. Biegaliście przez połowę Londynu, było to coś jak bieganina, Paul krzyczał, a wy się tylko śmialiście. Wbiegliście do zamykających się drzwi metra, więc ochroniarze nie mieli już szans wbiec za wami. Siedliście w prawie pustym metrze, zmęczeni i zdyszani i zaczęliście się śmiać. Po chwili Zayn zaczął cię całować. Zeszło wam się na tym jakieś 4-5 stacji, następnie wysiedliście na byle jakiej. Akurat naprzeciwko był hotel. W dodatku pięciogwiazdkowy. Chłopak tylko wykonał specyficzny ruch brwiami, chwycił cię za rękę i ‘zaciągnął’ do hotelu. Szybko pobiegliście na górę, było jacuzzi. Brązowooki zaciągnął cię  do niego, i zaczęliście się zabawiać. Ty zaczęłaś mu dziwnie układać włosy. Było śmiesznie, ale zaproponowałaś już wyjść, gdyż byłaś tak napalona, że niedługo byś doszła bez niczego. Chłopak spojrzał ci w oczy, chyba widział w nich już to pożądanie, więc wyskoczył i zaniósł cię na łóżko wodne. Tylko się uśmiechnęłaś a on cię na nie rzucił. Znów zaczął się bawić twoimi piersiami, macał je, ssał, lizał, nawet przygryzał, wtedy ty wydałaś dziwny odgłos a on tylko spojrzał swoim ponętnym wzrokiem. Zjeżdżał niżej, zatrzymał się na pępku. Potem zbliżył swoje gorące i spragnione wargi do ciebie. Jego język dotknął ciebie. Wtedy przeszył cię dreszcz, a on to poczuł. Zaczął robić to szybciej i mocniej. Coraz dokładniej. Wiłaś się na łóżku jak opętana, a chłopak jeszcze bardziej cię podniecał. Wziął do buzi i naślinił palec. Włożył go w ciebie i szybkimi oraz posuwistymi ruchami bawił się nim. Widziałaś, że się bawi, ten jego dziecinny, szczęśliwy uśmieszek. Kurczę, nie wiedziałaś, co masz myśleć, przecież znasz tego chłopaka tylko z różnych filmików, zdjęć, obrazków, czy gif- ów, ewentualnie z Twittera, bądź plotek. A teraz, tutaj, on, na żywo. Miałaś wrażenie, że to wszystko ci się śni, ale nie, to była prawda. Nie mogłaś w to uwierzyć, czasem nawet traciłaś nadzieję, że pójdziesz na ich koncert. Zawsze byłaś dzieckiem pecha. Twoje zamyślenie przerwał koniec zabawy Zayn’a. Chłopak wstał i znów zaczął cię całować, ale ty już wiedziałaś, co masz zrobić. Wstałaś, leciutko go odepchnęłaś i teraz to ty rzuciłaś go na łóżko. Bardzo bardzo szybkim ruchem ściągnęłaś mu spodnie. Były tak naprężone, że bałaś się, że pękną. Tak, jak je zdjęłaś było tak, jak się spodziewałaś, jak wszystko co widziałaś na zdjęciach i gdzie się da. Twoją pierwszą myślą było „duży”. Fakt, chłopczyk był niczego sobie. Zajęłaś się przyjacielem Malik’a. Tygryska ssałaś, macałaś lizałaś i wszystko co było tylko możliwe tak długo, że chłopak powiedział, że chce przerwy, bo dojdzie zanim cokolwiek zrobicie. Widziałaś to, widziałaś w jego oczach pożądanie, spełnienie, namiętność. Chłopakowi było naprawdę dobrze, byłaś z siebie nawet zadowolona. Zayn wstał, podszedł do ciebie, położył cię na podłodze i w ciebie wszedł. Ale za chwilkę wyszedł z powrotem i zaproponował pozycję 69. Oczywiście się zgodziłaś. Lubiłaś patrzeć, jak komuś jest dobrze. Sama też to lubiłaś. Bawiliście się tak dość długo, po czym nie chcieliście za szybko dochodzić, więc postanowiliście już zacząć zabawę. Chłopak ponownie ułożył cię na podłodze, wziął tygryska do ręki, rozmasował go jeszcze przez chwilkę i wszedł w ciebie. Najpierw bardzo powoli, ostrożnie. Nie do końca. Bawił się tym, to było bardzo widać. Było ‘raz płytko, trzy razy głęboko, raz płytko, trzy razy głęboko’. Zaczął stopniowo przyspieszać. Oboje zaczęliście jęczeć. Mulat zaczął sapać. Pracował już na bardzo szybkich obrotach. Ty już szalałaś, było ci tak cholernie dobrze. Przewróciłaś kolesia i zaczęłaś się bawić ‘na jeźdźca’. On się tylko uśmiechnął. Skakałaś po nim, patrząc  na niego uwodzicielskim wzrokiem. Widziałaś, że nie mógł już wytrzymać, ale chyba bał się jak zareagujesz, więc sama wzięłaś jego rękę i położyłaś sobie na piersiach. Jego uśmiech, mina i twarz takiego małego mega szczęśliwego dziecka cię rozwaliła. Do tego stopnia,  że się zatrzymałaś i przestałaś na chwilę go ujeżdżać. Zamyśliłaś się. Zaczęłaś myśleć, o tych wszystkich chwilach, momentach, zdjęciach, filmikach, przy których marzyłaś tylko o tym, żeby zdobyć choć autograf. Przerwał ci przemyślenia położeniem cię na brzuchu i całusem na karku. Znów chciał robić ci dobrze. Jednak nie, ty postanowiłaś, że przejmiesz pałeczkę i znowu dobrałaś się do jego przyjaciela. –łoooł, robię dobrze Zayn’owi Malik’owi.. :O- pomyślałaś. Chłopak mruczał i pojękiwał. Wziął cię i położył na łóżku. Ostatni raz w ciebie wszedł. Już chyba najszybciej, jak mógł. Czułaś, że dochodzisz, miałaś wrażenie, że on też. Jeszcze kilka pchnięć, iiii…. Chłopak zdążył tylko prawie że wykrzyczeć, czy na pewno tego chcesz. Powiedziałaś, że tak. Doszedł. Spuścił się, w ciebie, po czym padł na łóżko obok ciebie. Powiedział, że to był jego najlepszy seks w życiu, i że dziękuje ci za to. Mówiąc to głaskał twoje włosy. Nie wiedziałaś co powiedzieć, tylko poleciała ci łza. Chłopak przytulił cię do siebie. Zasnęliście w takiej pozycji. Rano obudziła was obsługa hotelu. Potem wzięliście prysznic i Zayn zaproponował, żebyś pojechała z nim do hotelu, w którym zatrzymali się 1D. Zgodziłaś się, choć byłaś w lekkim szoku. Wchodząc przez drzwi hotelowe już widać było bardzo wkurzoną twarz Paul’a. Ale, gdy cię ujrzał tylko zrobił ciekawą minę i powiedział Zayn’owi, że za godzinę mają próbę. Chłopak wszedł z Tobą do ich pokoju, w którym poznałaś resztę  chłopaków. Byli bardzo mili i sympatyczni. Gdy wszedł Zayn usłyszeliście tylko z kuchni „ooooooo, nasz erotoman się znalazł.” Wiedziałaś, że powiedział to Lou, ale przyszedł i gdy tylko cię zobaczył powiedział „o, przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś”. W tym momencie zbiegła się reszta chłopaków. Hazz tylko poklepał Zayn’a po ramieniu i puścił oczko. Cała czwórka wyszła. Zayn tylko uniósł brew i powiedział, że macie dla siebie jeszcze całe 55 minut. Następnie pocałował cię i całując się przeszliście do sypialni…..






Nooo, proszę. :3 Nie ma mnie, ale jest dodane. :d #BadumTss. xDD
Tak więc do zobaczenia jutro. :)) 


Czytam= komentuję, ok? *-*

wtorek, 14 sierpnia 2012

Werson again. xx






No ejoooooo. *serducho* Przepraszam, że tak późno, ale.... No, nieważne. Ja wyjeżdżam na razie na dwa dni, nawet nie całe, wrócę czwartek. :) Potem nad morze, będę miała jakieś łącznie 12h jazdy, więc bez większego problemu coś napiszę. :3 A przynajmniej obiecuję, że się postaram. :)) A więc jakoś później opiszę, w razie czego was poinformuję, ale znalazłam kogoś wspaniałego, kto mi będzie dodawał imaginy nawet, jak mnie nie będzie. <33
@Wera_Loves1D ~ to ona. ^^ W sumie, to moja siostra, więc nie ma wyjścia, ale i tak #MuchLove. xDD <3
Ustawię daty, więc ukażą się one, jutro 20, i czwartek 20, jakby mi się coś przedłużyło. ;) 

Resztę informacji podam już po powrocie. Obiecuję, że się ukażą, więc możecie sprawdzać. :d 
+ Z racji tego, że mnie nie będzie i wyjeżdżam zrekompensuję wam to tym, że jutro imagin będzie...............................................................................................

+18. :d Z Bad Boy'em... ;> xD

No, to ode mnie tyle, 'do zobaczenia' jakoś w czwartek. <3


IMAGIN. :3

|
|
|
|
|
v




Część druga imagina szesnastego- Harold.

Twoja ciotka od razu wypaliła z milionem pytań. A kto to był, czego chciał, czy to przypadkiem nie był Harry Styles z One Direction. Opowiedziałaś jej całą historię, a ona skwitowała to krótko i na temat. "Ehhh.... Historia jak z moich romansideł..." Powstrzymałaś się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, no tak, ciotka non stop oglądała i czytała te romansidła. Po chwili wręcz krzyknęła "Jedziemy!", aż podskoczyłaś, ale no tak, zostały ci trzy godziny. Przejeździłyście z kilkadziesiąt sklepów w L.A. Kupiłaś.... Kupiłaś małą czarną z falbankami na szwach. Czarne rajstopy i jaskrawopomarańczowe szpilki, mała kopertówka, kolczyki-kokardki, i pewien naszyjnik. Na palec włożyłaś pierścionek, który dostałaś od babci jeszcze przed jej śmiercią. Tak, byłaś gotowa. Jeszcze tylko włosy w idealny kok i mogłaś wychodzić. Wyglądałaś jak jakaś bogini seksu, przynajmniej w oczach facetów. Samochód zjawił się idealnie, punktualnie 19.00Wysiadł z niego piękny chłopak w brązowych lokach. Zielone oczy, wysoki wzrost. I jeszcze ten garniak, myślałaś, że już nie możesz być dzisiaj w 'gorszym' stanie, jednak się myliłaś.
-Witaj piękna.- mówiąc to uśmiechnął się uśmiechem, którego niestety nie potrafisz nazwać, ale jego melodyjny, męski głos sprawił, że dostałaś palpitacji serca. Okej, okej, spokój, "muszę się jakoś prezentować" powiedziałaś w myślach. Wsiedliście do samochodu, zaczęliście jechać, ale w przeciwną stronę, niż centrum miasta, czy choćby jakiekolwiek zabudowania. Jednym słowem wywozili cię na zadupie. Znaczy... Nigdy tam nie jeździłaś, ale ciotka co roku powtarzała ci, że nie ma po co. Skręciliście w jakąś ciemną uliczkę leśną, tego było za wiele. Przerwałaś rozmowę i zapytałaś go, gdzie cię do cholery wywozi. Powiedział, że to niespodzianka i żebyś się nie bała, nie zamierza cię zgwałcić. -Ha ha. To, że jesteś kolejną sławną gwiazdką show biznesu, to nie znaczy, że możesz mnie wywozić gdzie ci się podoba i nic mi nie mówic. -rzuciłaś dość chłodno. Nie chciałaś się pokazywać z takiej strony, ale w sumie to byłaś ty, nie dałaś sobą 'pomiatać'. -Twarda sztuka. *śmiech*- rzucił szofer. -Wiem, lubię takie- rzucił Harry tonem cwaniaczka. -Hellooooooł, ja tu jestem, a ty nie mów o mnie, jak o jakiejś taniej dziuni, proszę.- rzuciłaś do Harry'ego. -Przepraszam.- powiedział tym swoim tonem uwodziciela i włożył swój język do twoich ust. Robił to z taką namiętnością. Wasze języki przeplatały się nawzajem, a on wkładał ręke w.... Twoje włosy. Chciałaś przerwać, przecież wciąż byłaś na niego "zła" za to, że wstawił twoje zdjęcie bez pozwolenia, ale.. Nie potrafiłaś, jego wargi na twoich sprawiały, że twoje serce o mało co nie wyskoczyło z ciała.
Dojechaliście na jakieś odludne miejsce, Harry poprosił cię, żebyś chwilę poczekała. Zgodziłaś się, nie miałaś wyjścia. Wrócił za jakieś plus minus dziesięć minut, pomógł ci wysiąść i poprosił, żebyś z nim poszła. Zaprowadził cię do jakiegoś ogrodu na jakiejś ogromnej posesji. -Witaj, w.....- przerwał na chwilę i wziął głęboki wdech- W naszym domu, [T.I].- powiedział i pocałował cię w usta bojąc się twojej odpowiedzi. Wyczułaś to, od razu zrobił się spięty. Tylko skoczyłaś mu na ręce, od razu się rozluźnił i zaczął cię całować naprawdę namiętnie. Dużo dużo dużo bardziej namiętnie niż w samochodzie. Zasiedliście do kolacji, przecież musieliście się poznać. Niedługo po tym spytałaś go czemu po wyjściu z samolotu był taki przygnębiony. Zawstydził się, odwrócił wzrok, ale potem przyznał, że już w samolocie cię widział, już podchodził, ale za nic nie zebrał się na odwagę. Był przygnębiony, bo myślał, że już nigdy więcej cię nie spotka. To było takie słodkie, tylko pogłaskałaś go po kroczu. Najpierw się zdezorientował, ale potem tylko łobuziarsko uśmiechnął. Po kilku godzinach okazało się, że karą Harolda za zrobienie ci nielegalnie zdjęć będzie pójście do reszty zespołu bez spodenek. I bez koszulki. I bez bielizny. On tylko się uśmiechnął. A twoją karą za dogryzanie mu ze sławą i bycie chłodną przez cały czas będzie... Teraz mu przerwałaś i się oburzyłaś, przecież... Teraz on nie dał ci dokończyć kładąc rękę na twoim kolanie. Dokończył, że twoją karą będzie kąpiel z nim w basenie. Poprzekomarzałaś się z nim, ale w końcu się zgodziłaś. Byłaś w samej bieliźnie, a on w samych bokserkach. Światła w basenie i świece tworzyły doskonały nastrój. W basenie jeszcze długo długo gadaliście poznając się coraz bardziej. Mieliście wspólny język, więc rozmowa sprawiała wam wręcz przyjemność. Harry zbliżał i zbliżał i zbliżał się do ciebie coraz bardziej, po czym objął w pasie i pocałował. Drugą ręką powędrował trochę niżej....
Spędziliście upojną noc, psując w tym czasie wiele rzeczy, między innymi łóżko.....

Od tamtej pory rozstawaliście się tylko na koncertach i to nie każdych.




huehuehue, dedyk dla  Eleanor Ttomlinson- facebook- http://www.facebook.com/eleanor.tomlinson.549

No, przepraszam, za małe opóźnienie. Ale jest. :D Koło 21-22 dodam pewne info, gdyż moje plany się nieco pozmieniały. Jak już będę wiedziała na 100%, to wpadnę. :3
A teraz... Sorry, on jest trochę beznadziejny, ale nic innego nie wymyśliłam dzisiaj.... :C 

Czytam=komentuję, okej? *,*



Werson. xx




Hellou, miśki. :3

Chciałam powiedzieć, że dzisiaj w nocy wyjeżdżam. Nie wieeeem, może na tydzień. Jadę najpierw do częstochowy, potem zahaczam o morze. "Poszperam" jeszcze dzisiaj, może uda mi się namówić, a raczej ubłagać siostrę, żeby coś dla mnie zrobiła i te imaginy się ukazywały. Dzisiaj o 20 NA 100% BĘDZIE imagin, a jutro, etc.. Właśnie ustalam. Jak coś, to ewentualnie będę jakoś dodawać co 2 dni, czy mniej więcej w takim czasie, musielibyście sprawdzać na bieżąco, oczywiście jeśliby ktoś chciał te.... No, czytać to. :d 
To ode mnie na teraz tyle, z resztą się ustali i wam napiszę. ;) 

No, to ode mnie tyle, dziękuję. :3





poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Imagin osiemnasty- Nialler.

Już od kilku miesięcy nie mogłaś się doczekać ceremonii zakończenia Igrzysk Olimpijskich LONDON2012. Wiedziałaś, że będą występować tam One Direction. "Best boysband ever!", przeczytałaś jako opinię jednej z  londyńskich gazet. Codziennie sprawdzałaś na twitterze wpisy chłopaków z zespołu, byłaś bardzo ciekawa, co czują, jak się czują. Przede wszystkim chciałaś wiedzieć, czy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, zaproszenie na taką imprezę to przecież mega ogromny zaszczyt. Wchodziłaś i wchodziłaś na te konta, aż nagle wyświetliła ci się reklama, ukazywała ona pewien konkurs. Otóż można było wygrać darmowy bilet na właśnie ceremonię zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Konkurs polegał po prostu na napisaniu, dlaczego to właśnie ty masz wygrać ten bilet. Hm. Przecież to nic nie kosztuje, nigdy nie masz szczęścia, więc nie masz nic do stracenia, możesz się zabwić i pośmiać. Pomyślałaś trochę i wpadłaś na dość... Nazwijmy to śmieszny pomysł. Twoja odpowiedź na pytanie brzmiała "Bilet na ceremonię zakończenia Igrzysk Olimpijskich LONDON2012 powinnam wygrać ja, gdyż chcę w końcu na żywo spotkać moich pięciu mężów. Wzdycham do ich plakatów codziennie rano i wieczorem, ceremonię zawarcia małżeństwa mamy już za sobą, ale ni było mi dane ich poznać na żywo, taka impreza to świetna okazja, może wręczę im nasz ślubny prezent od mojej przyjaciółki...." Mniej więcej coś takiego napisałaś i kliknęłaś 'send'. Zaśmiałaś się tylko i poszłaś na dół wziąć prysznic. Odświeżyłaś się, zrobiłaś sobie kakao i poszłaś po schodach na pierwsze piętro do swojego pokoju. Włączyłaś wieżę, niestety po cichu, ponieważ wszyscy w domu już spali, a w głośnikach ciche dźwięki piosenek One Direction koiły twoje uszy. Wzięłaś swojego lapka i jak zawsze- twitter, gadu, e-bay i wszystkie możliwe stronki o Łan Di. Tak zasnęłaś z laptopem na łóżku śniąc o ich koncercie. Obudził cię rano łomot w twoje drzwi. Spojrzałaś na telefon, 8.20. Wstałaś zaspana i otworzyłaś drzwi. Wbiegła twoja najlepsza przyjaciółka i zaczęła piszczeć. W ręku trzymała list. Spojrzałaś, że był zaadresowany do ciebie. 
-Chwileczkę, dwa pytania.- Powiedziałaś trochę wkurzonym tonem.- Po pierwsze. Jak dostałaś się do mojej skrzynki pocztowej? A po drugie, dlaczego się tak drzesz?! Chcesz mi cały dom pobudzić?!- rzuciłaś.
-Nikt u ciebie już nie śpi, śpiochu. Po pierwsze- mówiąc to wyciągnęła z plecaka kombinerki i się uśmiechnęła- a po drugie. Kiedy ostatnio sprawdzałaś skrzynkę mailową?!- krzyknęła.
-Noo nie wiem, jakoś wczoraj raniutko, zanim zasnęłam. A co? Stój, znowu grzebałaś mi w poczcie?- spytałaś, ale nie, nie byłaś zdziwiona, miała twoje hasło, a ty wiedziałaś na co ją stać, była typem raczej łobuziary. -Sprawdzaj, a nie mi tu pieprzysz, wiesz, że cię kocham- powiedziała bardzo bardzo podekscytowana. Otworzyłaś pocztę, jedna wiadomość, której nie widziałaś, ale już odkliknięta jako przeczytana. Jej nadawca spowodowała u ciebie nerwowe odruchy, zaczął strasznie cisnąć cię brzuch. "Uprzejmie informujemy panią [T.I i N.], że została pani wylosowana spośród milionów chętnych, i wygrywa pani darmowy bilet na ceremonię zakończenia Igrzysk Olimpijskich LONDON2012. Bilet powinien zostać dostarczony się na podany adres jutro rano. Gratulujemy, organizatorzy IO." Wtedy przypomniałaś sobie, że przyjaciółka miała w ręku kopertę adresowaną na ciebie. Wyrwałaś jej i ze łzami w oczach otworzyłaś ją. Faktycznie, bilet. Matko, zawsze miałaś takiego pecha, że się nawet o własne nogi potykałaś, a teraz.... Teraz miałaś spotkać idoli, którzy praktycznie uratowali ci życie. Chęć spełnienia marzeń, spotkania ich i ciągłe szukanie nowych informacji na ich temat odciągnęły cię od próby samobójczej, jednak nie chciałaś już wracać do tych wspomnień. Dobra, ceremonia jutro, nie wiesz, naprawdę nie masz pojęcia jakim cudem, ale [I.T.BFF.] załatwiła sobie bilet. Ale, to byłoby w jej stylu zaszantażować jakieś 10 letnie dziecko. W tym momencie nie myślałaś nawet o tym, że to złe. Byłaś szczęśliwa, że ona będzie jutro z tobą. Dotarło do ciebie. 24 godziny i MILION SKLEPÓW Z CIUCHAMI DO OBLECENIA! Założyłaś tylko szarą bluzę do połowy ud, czarne leginsy, szare converse'y, a włosy rozczesałaś i związałaś w poszarpanego koka. Jeszcze tylko maleńki make-up i w 20 minut byłaś gotowa do wyjścia. Wzięłaś swoje oszczędności, nie wiedziałaś ile będzie ci potrzebne, więc wzięłaś ponad tysiąc dolców i wyszłyście. 
Po godzinie weszłyście do centrum, weszłaś do Zara'y. Wiedziałaś, że to absolutnie nie będzie na taką okazję, ale zobaczyłaś genialną małą czarną. Była bardzo prosta, miała tylko koronki. < http://images.asos.com/inv/v/23/48/755312/black/image1xxl.jpg >. Chciałaś jeszcze czarne szpilki, ale wtedy zauważyłaś JE. Czarne converse'y < http://www.we-dwoje.pl/files/Image/galerie/21420/galeria_we_dwoje_63.jpg > szpilki poszły w odstawkę, a ty wiedziałaś, że : będzie ci wygodnie, będzięsz wyglądać kobieco i młodzieżowo zarazem. Kilka dodatków, genialny naszyjnik. Wiedziałaś, że tak będzie idealnie. Twoja koleżanka kupiła coś podobnego, a zarazem innego. Okej, wróciłyście do domu, poszłaś się wykąpałaś i było już po 1.00. Poszłaś spać. Rano już nie mogłaś spać, wstałaś po 6.00.

Koło 18 zaczęłaś się szykować. Znów prysznic, umyłaś i wysuszyłaś włosy. Wyprostowałaś je tak idealnie, jak nigdy, długie, brązowe włosy z blond pasemkami wypalonymi przez słońce idealnie zakrywały ci całe plecy. Ubrałaś swój strój. W domy wyglądałaś jeszcze lepiej niż w sklepie. Nie miałaś kompleksów byłaś siedemnastoletnią dziewczyną o idealnej figurze i proporcjach. Na niebieskich oczach zrobiłaś kreski eyeliner'em. Makijaż zobiłaś wieczorowy, dodał ci jakieś dwa lata, ale wyglądałaś bajecznie. Byłaś gotowa do wyjścia gdzieś koło 19.20, o 19.30 miała być twoja przyjaciółka. Na stadion zawiózł was twój tata. Weszłyście tam, ręce ci trochę drżały, miałaś ich zobaczyć. Przez to, że staliście w korku, zaszłyście z tylko pięciominutową nawiązką. Siadłaś na swoje miejsce, One Direction mieli występować jako pierwsi. Zaczęło się WMYB, chłopaki zaczęli zjeżdżać na linach spod dachu stadionu. Nad wami poleciał Niall, dostałaś palpitacji serca, to właśnie z nim wzięłaś ten 'ślub', jemu chciałaś wręczyć prezent, od koleżanki jako prezent 'ślubny' dostałaś kajdanki z różowym futerkiem. Nagle jego linka asekuracyjna się odpięła, wisiał tylko na jednej, wszyscy wstrzymali oddech, nikt nie mógł nic zrobić. Odpięła się też druga, chłopak zaczął spadać. Wszystkie dziewczyny zaczęły niesamowicie piszczeć. Niebieskooki blondyn wylądował na jednym kolanie, tuż przy twoim krzesełku. Wstał i uśmiechnął się do ciebie, nikt nie mógł uwierzyć w to, co się stało. On po prostu podszedł do ciebie, wręczył ci karteczkę ze swoim numerem i powiedział "Baby You light up my world like nobody else the way that you flip your hair gets me overwhelmed but when you smile at the ground it ain't hard to tell You don't know, You don't know you're beautiful!" Powiedział to na jednym wdechu. Pocałował cię w policzek, podpiął się do linek, pociągnął za nie i poleciał w górę dołączając do reszty. Byłaś w takim szoku, że zapomniałaś oddychać, dopiero jak [I.T.BFF] tobą potrząsnęła trochę się ogarnęłaś. 1D dali wspaniały koncert, a po nim chłopaki mieli dołączyć do swoich rodzin. Niall przyszedł i usiadł na krzesełko obok ciebie. 
-Yyy... Eeeemm.- to było twoje inteligentne zdanie na powitanie go. Dostałaś sójkę w bok od koleżanki i powiedziałaś do niego- Mieliście po koncercie wrócić do rodzin.- mówiąc to uśmiechnęłaś się.
-Mam nadzieję, że już przy niej jestem.- Uśmiechnął się słodko i namiętnie cię pocałował. Fanki nie dały wam spokoju, więc musieliście uciekać. Odprowadził cię pod twój dom na piechotę, cały czas rozmawialiście. Opowiadał ci o wszystkim, a ty odwdzięczałaś się tym samym. Każde z was słuchało siebie wzajemnie bardzo uważnie. Znaleźliście wspólny język. Gdy naciskałaś klamkę od domu Niall przycisnął cię do siebie i pocałował z taką pasją, że znów zapomniałaś jak się oddycha. -Wpadnę jutro koło 10, kochanie.-Rzucił swoim hipnotyzującym głosem i odszedł. Ty zostałaś na ganku i powoli osunęłaś się po framudze, żeby przesiedzieć tam najbliższe kilka godzin i otrząsnąć się po tym, co się dzisiaj wydarzyło.





Hhahahahahahha, loooooooooool. xD Przepraszam, że taki jakiś chujowaty, ale dodałam tak, jak obiecałam. :D

Czytam= komentuję, ok?  *,*



Me. xx




Yo. Dzisiaj imagin jak zawsze~ w okolicach 20tej.
Ale.
Ale mam dzisiaj dla was pewne info. Dla mnie smutne, dla was pewnie tako, no,
ale... :C


Więc do 'zobaczenia' koło 20tej. Mogłabym się spóźnić, i za to bardzo przepraszam, jeśli by się
tak stało. 


Baj. <3




niedziela, 12 sierpnia 2012

Imagin siedemnasty <+18>~ Nialler. xx


W sobotni wieczór siedziałaś znudzona przed TV… Koło 19:00 dostałaś sms’a od swojej przyjaciółki, że dzisiaj jest dyskoteka w Studio Valbonne- jednym z Londyńskich klubów. Przyjaciółka będzie po Ciebie za godzinę. Najpierw nie wiedziałaś, co o tym myśleć, ale postanowiłaś iść, przecież wypady na spontana są najlepsze. Poszłaś się odświeżyć, wysuszyłaś i wyprostowałaś włosy. Ze 40 minut zeszło ci na wybieraniu stroju, ale w końcu zdecydowałaś się na to*http://allani.pl/zestaw/110531*.  Przyjaciółka przyszła punktualnie.  Zrobiłaś jeszcze szybki, delikatny Make-Up i ruszyłyście do klubu. Po godzinie byłyście na miejscu. Bawiłaś się świetnie. Dobry DJ, drinki, tańce. Byłaś z siebie dumna, ponieważ nie wypiłaś dużo i jeszcze normalnie kontaktowałaś. Po pewnym czasie, przy jakiejś wolnej  piosence ktoś objął Cię w pasie. Najpierw chciałaś go walnąć, ale zrobiło się miło, więc twój umysł odwiódł Cię od tego zamiaru. Był to piękny blondyn. Był to Niall, ten Niall, Niall Horan z 1D.  Najpierw tańczyliście wolnego, potem DJ zapuścił tą nutkę *Marcin Siegieńczuk- Trzęś Tyłkiem*. Poniosło Cię trochę. Zaczęłaś tańczyć dość niestosownie. Na spodniach chłopaka ujrzałaś wybrzuszenie. Nie przeszkadzało Ci to. Wręcz przeciwnie. Zmęczyliście się trochę i poszliście po drinka. Przy barze poznałaś resztę chłopaków. Po chwili ujrzałaś również swoją przyjaciółkę klejącą się do Hazzy. Chłopaki wydawali się bardzo mili, fajnie się wam gadało. W pewnym momencie poczułaś dotyk. W miejscu intymnym i na karku. Zrobiło ci się miło, ale popatrzyłaś na blondyna z miną typu „wtf?” . Chociaż…. Nie protestowałaś. Powiedziałaś reszcie, że idziecie potańczyć. Zaciągnęłaś chłopaka do łazienki. W damskiej było pełno ludzi. W męskiej również. Nie chciałaś kończyć tego, co zaczął Niall. Poprosiłaś go więc, żebyście jak najszybciej pojechali do Ciebie. Blondyn jednak zaproponował, żeby  pojechać do niego do domu. Miało być „wiele atrakcji”. Chłopak nie kłamał. Był wielki basen, jacuzzi,  mini bar, pole golfowe, etc.  Od razu chciałaś TO zrobić w jacuzzi, lecz blondynek miał na to inną koncepcję. W sumie już dla was nie liczyło się gdzie.. Niall wziął Cię na barana i zaniósł na górę.  Przewróciliście się na schodach, pomimo iż było tego mało, ale byliście po procentach.  Zaczęliście się śmiać, ale irlandzki chłopczyk zamknął Ci usta namiętnym pocałunkiem. Oczywiście odwzajemniłaś. Ściągnęłaś mu koszulkę, potem spodnie, bokserki. Miał takie słodkie,  z Calvina Kleina. Zajęłaś się jego „przyjacielem”. *O nie, nie będziesz tu rządzić*- pomyślał chłoptaś.  Przewrócił Cię na plecy , ściągając przedtem twój stanik zębami. Zajął się twoimi piersiami. Najpierw je masował, potem delikatnie ssał i przygryzał Twoje sutki. Wiedział, jak zrobić to idealnie, już po chwili byłaś gotowa. Jednak Niallowi spodobała się ta zabawa i postanowił jej nie kończyć. Zjeżdżał powoli w dół, liżąc Twój brzuch, dotarł do twojej „myszki”. Zaczął doprowadzać Cię do szaleństwa. Lizał twoją łechtaczkę sprawiając, że nie mogłaś już wytrzymać. Wiedziałaś, że przez to nie dojdziesz ale nie chciałaś, żeby potem było za szybko. Postanowiłaś, że nie dasz za wygraną i przycisnęłaś chłopca do podłogi zajmując się jego tygryskiem. Widziałaś, że sprawiasz mu ogromną przyjemność. Zamknął oczy  i delikatnie mruczał. Po paru minutach wstał, położył Cię  na wyższym schodku i niespodziewanie włożył dwa palce w Ciebie. Aż podskoczyłaś, ale chłopak zamienił się w zupełnie kogoś innego. Nie był tym, kogo poznałaś w klubie, lub widywałaś na filmikach. Był niedelikatny, ostry, zimny. Ale to podkręcało Cię jeszcze bardziej. Chłopak dyszał, kazał Ci wykrzykiwać swoje imię.
- Cooo.? Dobrze ci suczko tak.? Krzycz.! Krzycz moje imię,! Słyszysz.?!
-Niall.. Skarbie.! Mocniej, jesteś boski.!
-Chcesz tego.? Chcesz.?!- powiedział bardzo oschłym głosem.
- Tak.! Chcę! Fuck Me.! Fuck Me now.!
-Ha.! Wiedziałem, żadna mi się nie oprze. Ja tu jestem panem.
-Nialler, co się z tobą dzieje.? Nie poznaję cię, zaczynam się bać. – powiedziałaś trochę przestraszona.
Jednak czułaś, że coraz bardziej Cię to podnieca. Irlandczyk wtedy wstał, ułożył Cię stosownie i wreszcie w Ciebie wszedł. Długo na to czekałaś. Wtedy obróciłaś głowę i zobaczyłaś, że Twoje ubrania są porozrywane na kawałki, nawet nie byłoby co składać. Jarało Cię to. Chłopak poruszał się w Tobie raz szybciej, raz wolniej. Raz wchodził w ciebie głęboko, raz płytko. Doprowadzało Cię to do szału. Niall też był bardzo podniecony. Znowu zmienił się w tego zwierzaka. Kazał Ci krzyczeć  swoje imię i dowartościowywał się wmawiając sobie, że jest najlepszy. Zresztą ty też to krzyczałaś. Zaczął się poruszać strasznie gwałtownie, szybko i głęboko. Wbiłaś w niego swoje turkusowo pomalowane pazurki. W końcu zaczęłaś czuć, że dochodzisz. Zauważyłaś, że Twój Bóg Sexu również. Jeszcze kilka ruchów i oboje szczytowaliście. W tym samym momencie. Chwilę odpoczęliście, ale postanowiliście się jeszcze trochę pozabawiać.  Właśnie wtedy do domu weszli chłopcy.
-Upss.. My chyba nie w porę… *łobuziarski uśmieszek*. Too.. My się zmywamy. – oświadczył nam Lou.
- ZarumienilIście się oboje. Zauważyłaś, że Harry niesie twoją przyjaciółkę.
-Żyje.?
-Żyje, pewnie, że żyje. Po prostu jest tak pijana, że już nie kontaktuje. *śmiech wszystkich*.
Okej, to ja zaniosę ją do pokoju, a wy golaski się już ubierzcie. – powiedział Harry.
Wzięliśmy z Niallerem szybki prysznic, podczas którego kończyliśmy to, co zaczęliśmy zanim weszli chłopcy. Nie wiem jak, ale już rano obudziłam się w łóżku, w ramionach ślicznego blondaska, który przywitał mnie pięknym i słodkim „Dzień dobry kochanie. Jak się spało.?”
„Świetnie”- odpowiedziałaś.- „Miałam  piękne sny…”
-„To chyba dobrze.” *śliczny uśmiech*.
-„Kochanie….! Nie zabezpieczyliśmy się… :O’’



Przepraszam, że taki krótki, ale nic innego nie wymyśliłam... :C  Wieeem, nie umiem pisać +18... :/
 Od razu z dedykiem dla  EmmVickey ( http://www.blogger.com/profile/09184719743286239784 ) :)). 

Czytam= komentuje, okej? :)) Proszę, to ważne, a zarazem motywuje. :) xx

"Głosowanie". :D

Siema siema siema. :3 

Okej, będę. :3 Pytanko. Dodać imagina +18? ;> 
Bo mam na kompie jeszcze nieopublikowanego, buhahaha. :D xd 
No, więc to takie pytanie. Zwykły czy +18? :)

Odpowiadajcie w komentarzu, głosowanie do 20.20. :))

Znów chyba ważne info od "blogerki", buhaha. xD

Heloł pipole.  :D 

Dzisiaj znów imagin powinien wyjść o 20tej, jakoś tak. Aczkolwiek muszę przeprosić, jeśli się nie ukaże, przynajmniej nie o tej porze, gdyż dzisiaj mam troszkę zaplanowany dzień. A imagin nie napisany... :/ To znaczy mam jakiś na komputerze, więc może go dodam. Przepraszam, ale teraz <przez ten tydzień> mam w domu gości i jakoś.... Ehhh. Nie ważne, chodzi o to, że jak nie dodam, to z całego serca PRZEPRASZAM wszystkich, oczywiście nadrobię. :3 

No, do ode mnie tyle. :) 


#MuchLove. <3


Werson.


Imagin szesnasty- Harold.

Tego dnia miałaś lecieć z Florydy do L.A. Lot zajął ci kilka godzin. Miałaś jechać pomóc ciotce zająć się jej dziećmi, ona miała do załatwienia jakieś ważne sprawy. Dla ciebie oczywiście było to na rękę, darmowy lot, takie miejsce, a miałaś tylko zająć się rodzeństwem, które bardzo lubiłaś. Przebrałaś się w toalecie na pokładzie samolotu, ponieważ twoje ubrania były już przepocone, a w dodatku z twoim szczęściem- gdy chodziła stewardessa zdarzyły się turbulencje i przypadkiem wylała na ciebie drinka. Było chłodno, ubrałaś się więc w jaskrawożółte rurki, szarą bluzę kangurkę ze sławnym motywem 'wąsów', a na nogach miałaś ciekawy odcień zieleni converse'ów. Idealnie proste włosy przeczesałaś i ułożyłaś na ramionach, a po rzęsach kilka razy przejechałaś czarnym tuszem, ponieważ przez lot się trochę rozmazałaś. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach lotu wysiadłaś z samolotu, ale w poczekalni na lotnisku nie było jeszcze twojej cioci, musiała stać w korku. Wzięłaś więc swój bagaż i stanęłaś gdzieś w kąciku, miałaś już dość siedzenia. Z torby podręcznej wyjęłaś pilniczek i zaczęłaś pocierać nim o i tak świetnie zadbane paznokcie, ale to niestety była twoja wada. Zawsze, gdy się nudziłaś piłowałaś paznokcie, bez pilniczka nie wychodziłaś z domu. Stałaś tak w tym kąciku, więc postanowiłaś zadzwonić do ciotki, po prostu chciałaś wiedzieć, gdzie jest. Już wyjmowałaś swojego białego iPhone'a, gdy rozległ się taki pisk, że aż upuściłaś swój przedmiot do zabijania nudy. Spojrzałaś, o co tyle hałasu, kiedy twoim  oczom ukazał się Harry. Tak, ten Harry, Harry Styles z One Direction. Nie mogłaś uwierzyć, kochałaś ten zespół. Byłaś Directionerką, i  to zapaloną, ale wiedziałaś, że oni też chcą mieć prywatne życie, nie ciągle być pod ostrzałem kamer. Było ci trochę żal, że twój charakter jest taki, że nie potrafiłabyś podbiec tam i drzeć się z resztą dziewczyn, ale też byłaś  z siebie dumna, że chcesz dać im normalnie żyć. Przecież miałaś wykupiony bilet V.I.P, na koncert za 7 miesięcy. Nie masz pojęcia jak, ale  Harold sprawił, że fanki absolutnie nie miały do niego dostępu. Był jakiś przygnębiony, zauważyłaś to już za pierwszym spojrzeniem na niego. Siadł na krzesełku w poczekalni i zaczął coś tam grzebać w telefonie. Już chciałaś do niego iść, postawiłaś pierwszy krok, ale zawahałaś się, spuściłaś głowę i cofnęłaś, skoro nawet nie dał ani jednego autografu reszcie dziewczyn i zatarasował dostęp do siebie musiał mieć jakiś konkretny powód. Tylko zobaczyłaś, jak się cwaniacko uśmiecha, przeszło ci przez myśl, że może widział, co chciałaś zrobić, ale odgoniłaś tę myśl, cały czas patrzył w telefon, a ty cały czas patrzyłaś na niego, nie mógł cię obserwować. No, cóż, tym bardziej nie podejdziesz przeszkadzając mu. Wzięłaś swój telefon i jak zawsze weszłaś na twittera. Byłaś od niego dosłownie uzależniona. Całkiem zapomniałaś o telefonie do ciotki, miałaś bardziej interesujące zajęcie. Od razu, gdy tylko weszłaś cały timeline miałaś zawalony w spamie do Harolda, więc już wiedziałaś, że dodał tweeta. Weszłaś na jego profil, z czystej ciekawości, a jego tweet brzmiał "Przykro mi, dziewczyny. Kocham was wszystkie bardzo bardzo mocno, dobrze o tym wiecie, ale moje serce jest już zajęte. 



Szkoda, że bez wzajemności..." Zrobiło ci się żal Harry'ego, ale zarazem smutno, że ma dziewczynę, znaczy... Kogoś kocha. Wiedziałaś, że nigdy nią nie będziesz, ale takie uczucie w takich przypadkach towarzyszy zawsze. Po chwili skapnęłaś się, że dołączone jest jeszcze zdjęcie. Do tego wpisu, więc pomyślałaś, że dodał JĄ. Pospiesznie otworzyłaś fotkę. Nie mogłaś uwierzyć własnym  oczom, dziewczyną na zdjęciu byłaś TY. Stojąc i pisząc sms'a. No to było małe przegięcie, spojrzałaś na niego wilkiem, słodko się zarumienił. Okej, byłaś w szoku i w ogóle, ale nie dość, że 'nielegalnie' zrobił ci zdjęcie, to jeszcze wstawił je do internetu, na swój profil, przecież 34558645876853567864578634867 ludzi je zobaczy! Podeszłaś do niegom już miałaś gdzieś jego prywatność, od razu podbiegł Paul, ale Hazza powiedział, żeby odszedł.
-Ty draniu, jak możesz mi robić zdjęcia i wrzucać je do netu bez mojej zgody?!- oburzyłaś się.
-No... Emmm... Yyym.. Przepraszam.- wyjąkał. -Nie wiedziałem, jak inaczej do ciebie zagadać.-dodał.
-Co?! Przecież jesteś Harry Styles, żadna laska to dla ciebie nie jest wyzwanie.- burknęłaś.
-Tak, ale gdy zaczynam, albo flirtuję, a nie, gdy kogoś od razu pokocham.- powiedział, zarumienił się i odwrócił wzrok. Ciebie natomiast zamurowało, nie wiedziałaś, co mu odpowiedzieć, więc po prostu rzuciłaś mu się na szyję. Zobaczyłaś na jego twarzy triumfalny uśmiech.
-Tak, spoko, to, że cię kocham i wzdycham do twoich plakatów każdego ranka i wieczora, nie znaczy, że wybaczę ci takie coś, za to można iść siedzieć.- Powiedziałaś i chciałaś udać chłodny ton, nawet ci to wyszło. Harry spoważniał i rzucił.
-To może kolacja, dziś wieczorem, o siódmej, Ty i ja, przyślę kogoś po ciebie i porozmawiamy, jaka kara mi się należy.- Znów ten łobuzersko-cwaniacki uśmiech i hipnotyzujące zielone oczy, pod którymi myślałaś, że zemdlejesz. Po chwili udawanego namysłu zgodziłaś się, wymieniliście się numerami, na lotnisko wbiegła ciotka, już chciała przepraszać, ale zobaczyła, że nie jesteś sama i poczekała kilka metrów dalej. Pożegnałaś się z chłopakiem i od razu pobiegłaś do ciotki. Miałaś tak mało czasu, a tak wiele sklepów z ciuchami do obskoczenia....


Przepraszam, że jest taki beznadziejny. Od wczoraj wieczór wena mnie opuściła, więc jeszcze raz przepraszam... Imagin dedykowany Eleanor Ttomlinson- facebook- http://www.facebook.com/eleanor.tomlinson.549

Z góry dziękuję za komentarze. *.*

Coś chyba.... "Ważnego". :)




Hejo. <3 Dzisiaj nie mam dostępu do netu, i tak jestem na telefonie. sprawy prywatne, zobaczę, co z tą 20tą. Napisałam, że dodam też o 15, więc jest mi jeszcze bardziej głupio, przepraszam. :C Jak będę, to MOŻE po 20tej i dopiero zabiorę się za pisanie, bo żaden z tych, co mam na kompie nie nadaje się na dodanie jeszcze dzisiaj. Tak więc przepraszam, musicie mi wybaczyć i jeśli ktoś w ogóle na mnie 'czeka', to jeszcze troszkę poczekać. Z góry dziękuję za cierpliwość, miśki. <3

No, więc do później. #MuchLove. <3


jak coś, to macie mojego twittera. :D
@SwagMasta_HNZLL

sobota, 11 sierpnia 2012

Imagin piętnasty~ Zayn.

Zayna znałaś… Szczerze odkąd pamiętasz. Któregoś dnia między wami coś zaiskrzyło. Byliście razem już, a w sumie dopiero 11 miesięcy, ale tak mocno go kochałaś, byłaś od niego uzależniona… Pewnego dnia przyszedł pod twój dom, było koło 19, więc założyłaś sweterek i wyszłaś. Był ubrany bardzo dziwnie. Niby po swojemu, ale jakoś elegancko. Był cały na czarno, miał tylko białe trampki. Jego oczy były bardzo czerwone i podkrążone, zupełnie, jak ty, po płaczu, kiedy zdradził cię pierwszy chłopak. Zayn odchrząknął, wziął głęboki wdech, po czym zaczął. „[T. I.], muszę wyjechać. Wyjechać na zawsze.” Byłaś strasznie zaskoczona, zaczęłaś zadawać masę pytań, okej, ale co z rodzicami, waszymi przyjaciółmi, szkołą… Wtedy on na ciebie spojrzał. Na jego twarzy malował się grymas bólu. I dotarło do ciebie. Powiedział „muszę”, nie „musimy”. Przycisnął cię do siebie mocno, zupełnie, jakbyście mieli się jutro zobaczyć. Ale nie, nie mieliście. Chłopak wypuścił cię z objęć. Chciałaś go gonić, ale strasznie szybko wsiadł na swój motor i odjechał. Zostawił cię, dopiero teraz tak naprawdę to do ciebie dotarło. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Złamał ci serce, i to bardzo, mimo to wciąż go kochałaś. Chodziłaś jak zombie, nie było w tobie życia. Rodzice chcieli wysłać cię do jakiegoś psychologa, to nie było normalne zachowanie. Nie wychodziłaś ze znajomymi, nawet z pokoju po powrocie ze szkoły. Oczywiście, odrabiałaś lekcje, sprzątałaś, nie broiłaś, niczego nie można ci było zarzucić.
Mówili, że czas leczy rany. Tak myślałaś, ale grubo się pomyliłaś. Z każdym dniem dłużej bez Niego, było ci coraz gorzej. I gorzej i gorzej i gorzej.
Rodzice mieli jechać na tydzień do ciotki do Teksasu. Kategorycznie zabronili ci zostawać samej, ale po prawie miesiącu ‘buntu’ postawiłaś na swoim. Miałaś zostać na tydzień w domu, sama. Bez szkoły, bez nikogo, kto by ci przeszkadzał.- Wspaniała okazja-. Powiedziałaś po cichu, prawie niesłyszalnie.
***
Dzień wyjazdu rodziców, wciąż nie byli do końca przekonani, ale przez ostatni tydzień przyklejałaś do twarzy sztuczny uśmiech, co ułatwiało zadanie. Pojechali. Nie chciałaś już dłużej czekać. Nie chciałaś czuć tego bólu, już nie mogłaś…. Poszłaś do domu. Z pudełka pod łóżkiem wyjęłaś tabletki nasenne, które kiedyś ktoś w szkole ci sprzedał. Poszłaś do salonu, z barku wyjęłaś najzwyklejszą, czystą wódkę. Miała najwięcej procentów, toteż największe były szanse na powodzenie ‘misji’. Zaczęłaś czytać ulotkę, literki były małe, więc się wkurzyłaś i ją wyrzuciłaś. Do ust wzięłaś 13 tabletek i zapiłaś kubkiem wódki. Zakręciło ci się w głowie, chciałaś już czekać tylko na koniec. Nagle ktoś zadzwonił do bramy. Poszłaś do kamer i zobaczyłaś, że przyszedł listonosz. Zawahałaś się, ale poszłaś otworzyć. Dostałaś paczkę i trochę chwiejnym krokiem wróciłaś do łóżka przed laptop. Otworzyłaś, od razu poznałaś, czyje to pismo. Myśl o nim wywoływała u ciebie psychiczny ból. Zajrzałaś do środka, była tam jego arafatka oraz list. Zaczęłaś czytać.
„Kochanie
Przepraszam, że cię tak potraktowałem. [I. T. BFF.] powiedziała mi, przez co przechodzisz. Z mojego powodu. Nie chciałem tego, ale nie miałem wyjścia. Proszę, nie pal od razu tego listu. Chcę tylko, byś przeczytała, co mam ci do powiedzenia.
Wyjechałem, ponieważ groziło ci niebezpieczeństwo. Jest ktoś, kto na mnie „poluje”. Jak byłem gówniarzem przeskrobałem coś, jednak ta osoba nie zna się na żartach, ponad to, okazało się, że jest psychicznie chora. Nie pójdę z tym na policję, bo nie mam dowodów. W miasteczku jesteś ty, nie chciałem, by wiedział, że coś cię ze mną łączy. Dopóki się z nim nie rozprawimy, nie wrócę, czyt. już niedługo. Nie miałem pojęcia, że tak to przyjmiesz, ani że nie będziesz próbowała mnie zatrzymać, ale w sumie wyszło to na moją korzyść. Radzisz sobie, wciąż żyjesz. Mi jest bardzo ciężko, ale żyję, dla ciebie. Nie mam pojęcia, czy wybaczysz mi kiedyś krzywdę, jaką ci wyrządziłem, spróbuję. [T.I.] jeszcze raz naprawdę bardzo przepraszam. Kocham Cię całym sercem i do szaleństwa, nie potrafię bez ciebie żyć. Już niedługo będę w miasteczku, mam nadzieję, że zechcesz się spotkać.
Kocham cię. Kocham, kocham, kocham. Zayn”
Do oczu napłynęły ci łzy. Nie wiedziałaś, co robić. Zranisz go o stokroć bardziej, niż on ciebie. Pobiegłaś do łazienki. Próbowałaś wymiotować, robiłaś wszystko, żeby tylko ci się udało. Niestety twoje próby okazały się bezskuteczne. Zrobiło ci się słabo, wstałaś od sedesu, poszłaś i położyłaś się na łóżku. Twoje serce w tym momencie przestało bić.
W takim stanie znaleźli cię rodzice. Bladą, zimną, zesztywniałą. Znaleźli też list, który leżał obok ciebie. Gdy chłopak cię zostawił przyrzekli sobie, że nigdy mu nie wybaczą, ale po tym liście… Najpierw go znienawidzili, ale uznali, że postąpił dobrze. Wszystko to widziałaś i słyszałaś już z góry. Widziałaś, co stało się z Zayn’em, gdy o twojej śmierci powiadomili go rodzice. Najpierw nie mógł w to uwierzyć, potem się rozpłakał i upadł na ziemię. Leżał i wylewał z siebie łzy już kilkanaście godzin. Nie jadł, nie pił, nie spał. Zadręczał się, wiedział, że to przez niego. Ale w tym momencie, kiedy tak na niego patrzyłaś nie myślałaś w ten sposób, wiedziałaś, że zabiłaś się w imię miłości. Ale widok bólu, jaki mu przysporzyłaś, był nie do zniesienia. On w końcu zasnął na tej podłodze po ponad pięćdziesięciu godzinach. Przyszłaś do niego we śnie i przeprosiłaś go za to, co zrobiłaś. Powiedziałaś, żeby znalazł sobie kobietę. I pokochał ją tak samo jak ciebie. Ciebie już nie będzie, ale chcesz, żeby on znalazł sobie kogoś, na kim będzie mu zależeć. Nie odwrócisz tego, co się stało, ale chcesz, żeby mimo wszystko był szczęśliwy. Dzień później po tym, jak mu się objawiłaś odbył się twój pogrzeb. Widziałaś wszystko, rodziców, znajomych, rodzinę i JEGO. Był zapłakany jeszcze gorzej, niż twoja matka. Po pochowaniu cię został sam nad twoim grobem. Siedział tam, mówił, żebyś stamtąd wyszła, płakał, ale dotarło do niego w końcu, że ty już nie wrócisz… Zasnął leżąc na zimnym marmurze twojego pomnika.
***
 Dwa lata później, on wciąż przychodził do ciebie codziennie. Codziennie z kwiatami i codziennie płakał.
Zobaczyłaś, co chce zrobić, że nie może już wytrzymać. Że chce do ciebie dołączyć. Nie mogłaś na to pozwolić, musiałaś coś zrobić. Zesłałaś mu jakąś dziewczynę, on o dziwo się zakochał, a ona odwiodła go od próby. Cieszyłaś się, że jest szczęśliwy, ale on wciąż nie przestał do ciebie przychodzić każdego dnia. Nawet po ich wspólnym ślubie, przychodził do ciebie z małym dzieckiem, siedział nad grobem i tłumaczył małemu blond chłopcu, jak wiele znaczy dla niego ta dziewczyna, która jest tam pochowana. Żałowałaś, że to nie jest wasz mały blondynek, ale cieszyłaś się, że twój Zayn jest szczęśliwy. Wiedziałaś też, że on wciąż tak bardzo za tobą tęskni, dlatego co wieczór nawiedzałaś go w jego krainie snu, a on opowiadał ci co stało się danego dnia.






Ooo matko. Przeczytaliście? ;d Bardzo bym prosiła o opinię, pisałam go z kilka tygodni, bo wcale nie mogłam go skończyć. Jest dla mnie dość ważny, więc mogłabym prosić o komentarz z opinią? :)

Info dla czytelników. :3



No, więc siemson. :D
Kolejny imagin pojawi się w granicach 20tej. I teraz coś, co mam wam to przekazania. :)
Codziennie będę tutaj dodawała imaginy, tak jak już kiedyś pisałam. ;) Ukazywały się będą w granicach dwudziestej, wtedy jestem uchwytna i w ogóle w domu. :P Tak więc możecie tutaj tak wpadać. Chyba, że coś wykminię, to w środku dnia też się coś znajdzie. Więc możecie sprawdzać na bieżąco. :> 


A teraz info numer dwa. :] 

01. września 2012 roku startuje moje opowiadanie. :D *Jeej*, wreszcie wpadłam na pomysł. :) 1szy rozdział już mam już napisany, tak więc nie jest źle. :d 
To na razie tyle, bądźcie na bieżąco, może coś jeszcze dodam na ten temat. :)

Taa.... Pierwszy rozdział mam, ale prologu za cholerę. xd No nic, nie ważne, i tak pewnie nikt nie będzie chciał czytać. ;)


To do dwudziestej. :D

Me. :D

Helloooooooooo. :)


Chcę powiedzieć, że dziś znów będę tak koło 20tej. :)
Będzie imagin, +mam dla was jeszcze parę info.  ;)

To do później, baaaaaaajo. <3






piątek, 10 sierpnia 2012

Imagin czternasty~ Harold.

*Dzień twoich 18tych urodzin*
-Mamo, to jak? Dasz mi na ten urodzinowy prezent?- zapytałaś. –Ale…. Jesteś pewna, że tego chcesz? [T.I.] to zostanie do końca życia. –Tak, mamusiu. Myślałam o tym już kilka miesięcy, jestem pewna, odparłaś. –No dobrze, trzymaj.- Mama wręczyła ci pieniądze. Zdziwiona, że jest to wielce zawyżona suma spojrzałaś na nią pytająco. Powiedziała, żebyś kupiła sobie coś ładnego.
Założyłaś bokserkę, na nią nałożyłaś koszulę w niebiesko czarną kratę, białe, popisane przez ciebie w teksty różnych piosenek short’y, fioletowe converse’y i torbę z motywem flagi USA. Zamówiłaś taksówkę i wyszłaś z domu. Zajechałaś pod studio tatuażu, to było twoje marzenie od dawna. Chciałaś wytatuować sobie na wewnętrznej części nadgarstka ptaki w locie.  < 4.bp.blogspot.com/-cTVI3GhKork/T3avRnEn9vI/AAAAAAAACFc/7L2VgEvZqMM/s640/e7_500x640.png > Podchodząc do szyby się chwilę zawahałaś, ale tylko dlatego, że bałaś się bólu. Na innym fotelu siedział chłopak. Rozmawiał i śmiał się razem z tatuażystą. To dodało ci odwagi i weszłaś do środka. Chłopak, którego zauważyłaś przy wejściu miał tatuowany wieszak. Zachciało ci się bardzo śmiać, lecz zdusiłaś w sobie napad śmiechu. Miałaś nadzieję, że nikt nie zauważył.
Po godzinie tatuowania, dumna z siebie i pełna podziwu dla wykonanej pracy wyszłaś ze studia. Chciałaś zamówić taksówkę, ale były godziny szczytu w Nowym Jorku, więc nie było szans. Na zakupy do centrum handlowego postanowiłaś wybrać się piechotą. Szłaś wraz z tłumem ludzi, gdy z ciemnej uliczki wyłonił się ów chłopak z tatuażem wieszaka. Zastawił ci drogę, po czym wciągnął w uliczkę. Chciałaś krzyczeć, ale zasłonił ci usta i powiedział, że chce tylko porozmawiać. Zgodziłaś się, weszliście w głąb uliczki i właśnie się zorientowałaś, że stoi przed tobą prawdziwy bóg seksu. W dodatku z dobrą stylówą. Jakiś metr dziewięćdziesiąt wzrostu, idealna karnacja, młodzieżowa cera, przez minimalne pryszczyki był jeszcze słodszy. Prościutkie białe ząbki i dołeczki w policzkach. Do tego hipnotyzujące, duże, zielone oczy i bujne brązowe loki. Ubrany był w luźną koszulkę nike, na którą założona była jeansowa kamizelka i jeszcze te jasne, sztruksowe baggy… No po prostu bóg bogów. Oczywiście nie dałaś nic po sobie poznać, a on zaczął pierwszy. -Dlaczego tak bardzo chciało ci się śmiać, jak spojrzałaś na mój tatuaż?- Spytał trochę speszony. Uśmiechnęłaś się tylko i odpowiedziałaś.- No.. Bo wiesz. Jest trochę śmieszny i w ogóle nie rozumiem, co symbolizuje.- Odpowiedziałaś rumieniąc się. –Pff, widzisz, śmieszny? A twój?- spytał udając obrażonego i złapał twoje nadgarstki.- Taki sam miał mój zmarły ojciec. Chciałam mieć taki sam na pamiątkę.- Odparłaś automatycznie smutniejąc.- Oh, przepraszam, nie wiedziałem, nie chciałem.-  Przytulił cię mocno i czule.- Palant.- powiedział pod nosem.- Co?- Spytałaś ukrywając uśmiech.- Nic nic, powiesz mi jak masz na imię?- [T.I], mam osiemnaście lat, a ty?- Ja?- spytał ze zdziwieniem.- No tak, ty.- powtórzyłaś. –Myślałem…- zaczął się mieszać.- Myślałem, że mnie wszyscy znają. Przynajmniej w twoim wieku, starsze kobiety w sumie też mogłyby mnie znać.- Powiedział i łobuzersko się uśmiechnął. –Jestem Harry Styles, z One Direction.- wtedy cię olśniło. Twoja młodsza siostra miała takiego fioła na ich punkcie, że tylko cierpliwie czekałaś, aż zacznie się modlić do tych plakatów. Ty się natomiast nie interesowałaś tymi nowymi gwiazdkami. Słuchałaś rock’a, a gwiazdeczki pop’u absolutnie cię nie obchodziły. –Ach, tak, kojarzę.- powiedziałaś udając obojętność. –Powiem ci szczerze, że jestem bardzo zdumiony, że nie piszczysz na mój widok. Zaimponowałaś mi.- mówiąc to puścił bardzo szybkie oczko.
Po przełażonych wszędzie, przegadanych kilku godzinach, oraz uciekaniu przed napalonymi fankami zrozumiałaś, że nadajecie na tych samych falach. Po 22 Styles odwiózł cię do domu, chciał się żegnać, ale ty zaprosiłaś go do domu. Widać było, że się ucieszył. Mama już na ciebie czekała i gdy weszłaś od razu chciała rzucić coś w stylu „No, pokaż to ‘cudo’”, ale powiedziała tylko. –O, witam, nazywam się [I.T.M], miło mi cię poznać.- Harry bardzo szarmancko się zachował całując twoją mamę w rękę  na powitanie. –Jak osiemnastka?- Zapytała mama uśmiechając się dość ciekawym uśmiechem nie do określenia. W tym momencie do pokoju weszła twoja siostra. Podskoczyła, wrzasnęła i zemdlała. Harry się przestraszył, ale ty pokazałaś mu jej pokój. Tylko się głośno zaśmiał. Gdy „młoda” się obudziła zaczęła szybko nawijać, a ty powiedziałaś, żeby się w końcu zamknęła. Od stóp do głowy popisana w autografach przystała na twoje stwierdzenie. Wstałaś i już chcieliście iść do siebie, ale Styles zatrzymał się na chwilę i podszedł do twojej siostry. Wręczył jej dwa bilety V.I.P na ich koncert, po czym ona znów zemdlała. Twoja mama powiedziała, żebyście już szli, ona się nią zajmie. Gdy zamknęłaś drzwi do twojego pokoju Harold przycisnął cię do ściany i spytał, dlaczego nie powiedziałaś mu, że masz dziś osiemnaste urodziny. Nie dał ci odpowiedzieć, tylko cię pocałował po raz pierwszy. Pocałunek był tak namiętny, że nie można było się oprzeć. Po strasznie długim całusie przesiedzieliście i przegadaliście gdzieś do czwartej nad ranem.
Obudziła cię mama i powiedziała, że ktoś na ciebie czeka. Po dwudziestu minutach wyszłaś już ubrana, trzeba przyznać, że dość seksownie, na dwór. Styles tylko uniósł prawą brew i się uśmiechnął twoim ulubionym, łobuziarskim uśmiechem. Powiedział, żebyś „wskakiwała”, a gdy spytałaś dokąd jedziecie odpowiedział tylko „Spóźniona niespodzianka na osiemnaste urodziny”. 







Hahahaha, sorry, nie mogłam się powstrzymać. xD  +myślę, że ten wieszak to fejk. :D
Mam nadzieję, że się podoba. :3

Czytam= komentuję, okej? C:

Imagin trzynasty~ Niall.

Pokażę wam coś. :D


Chodziłaś z Niallem bardzo długo. Właśnie szłaś do lekarza bo od dłuższego czasu, bolała cię lewa pierś. Idąc rozmyślałaś o życiu i o Niallu. Wiedziałaś że byłaś w ciąży i chciałaś dzisiaj wieczorem mu, to powiedzieć. Właśnie wchodziłaś do szpitala i czekałaś na swoją kolej. Gdy była twoja kolej weszłaś do gabinetu i powiedziałas co ci dolega. Lekarz powiedziałaś że będziecie musieli zrobić badania. Zgadzasz się. Badania będą jutro. Po wizycie poszłaś do sklepu po jedzenie bo, na kolacji chciałaś chciałaś mu powiedzieś że , że jesteś w ciąży. Z zakupami wróciłaś do domu. ugotowałaś spaghetti i ładnie przystroiłaś stół. Ubrałaś się w jeansowe szorty, bokserkę z flagą Irlandi i czrne szpilki, a do tego trochę biżuteri. Gdy był wieczór, usłyszałaś jak drzwi się otwierają. Stał w nich Niall.  Żuciłaś mu się na szyjęi dałaś mu całusa w policzek.- Tęskniłem [T.I.]- mówi Niall.- Ja też, odpowiadasz i prowadzisz go do salonu. Widzisz jak chłopak oniemieje  zachwytu.- Oczywiście- odpowiada. Zjedliście danie główne i właśnie zaczynacie lody, gdy przerywasz.- Niall, muszę ci coś powiedzieć.- Słucham- odpowiada biorąc łyżkę lodów do buzi.- Bo wiem że cię zaskocze, ale będziesz ojcem.  Blondyn wyplowa lody i zaczyna się uśmiechać. Bieże cię na ręcę i biega po całym domu krzycząc- Zostanę ojcem!!!- Puszcza cię i całuje w usta, a ty go odwzajemniasz. Sprzątasz po kolacji, ale Niall chce zrobić to za ciebie. zgadzasz się. Więc idziesz spać. Budzisz się następnego dnia obok Nialla. Dajesz mu delikatnie całusa i idziesz się ubierać. Włożyłaś na siebie białą spódnicę i zieloną bluzkę oraz baleriny. zjadłąś śniadanie i wyszłaś z domu na badania. Podejrzewasz że to rak piersi, ale miałaś nadzieję że nie. doszłąś do lekarza. Była twoja kolej i zrobiłąs badania.  
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ      
  Powiedziałąś Niallowi o badaniach. Bardzo się wystraszył. Siedzieliście właśnie na kanapie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Był to listonosz, który miał kopertę z badaniami. Wziełaś ją i pokazałaś Niallowi.- Boisz się?- zapytałaś.- Bardzo- odpowiedział. Otworzyłaś kopertę i przeczytałaś że masz raka piersi. Zaczełaś gorzko płakać po czym Niall cię przytulił. Oboje płakaliście. 
2MIESIĄCE PÓŻNIEJ
Byłaś na chemio-terapii. Niestety przez to wasze dziecko umarło. Lekarze powiedzieli że przez terapię twoje ciało obumiera i masz 1 tydzień życia. Powiedziałaś Niallowi żeby znalazł sobie drugą dziewczynę i żył dalej. On jednak nie chciał tego słuchać.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Dzisiaj odbył się twój pogrzeb. Wszyscy płakali, ale najbardziej Niall. Po pogrzebie pobiegł do domu i cciał popełnić samobójstwo. Wziął wódkę o tabletki nasenne. Połkną 10i popił alkoholem. Znaleźli go po godzinie Louis i reszta 1D. Jego pogrzeb był 2 tygodnie pożnieji został pochowany razem z tobą. Teraz oboje jesteście szczęsliwi w niebie.




Jest to imagin mojej siostry, 13nasto letniej Weroniki, jej pierwszy. :) Dzisiaj mi go wysłała z prośbą o opinię. :3 Pomożecie i Skomentujecie? :D

Jej twitter: @Wera_Loves1D



___________________________________________________

Mój imagin ukaże się koło 21.00 :)