środa, 26 czerwca 2013

Imagin sześćdziesiąty ósmy~ Zayn




Wsiadłam do zapełnionego autobusu, przyłożyłam kartę do czytnika i ruszyłam w kierunku ostatniego siedzenia. Przemierzyłam już pół drogi co raz to spoglądając na brudnych i śmierdzących „meneli”. Oni patrzyli na mnie wzrokiem pedofili, to też jak najszybciej chciałam znaleźć się na końcu pojazdu komunikacji miejskiej. Usiadłam na samym końcu, na ostatnim siedzeniu, włożyłam słuchawki w uszy i puściłam "Birdy- People help the people". Uwielbiam tą piosenkę, jest magiczna. 
Kojące dźwięki otulały moje uszy, a ja oparłam głowę o własne ramię i zaczęłam myśleć. Nie było mi to dane na zbyt długo, ponieważ już po chwili moje oczy coraz rzadziej mrugały i przez przytłaczający i długi dzień zmęczenie zaczęło coraz bardziej ogarniać moje ciało. Całkowicie straciłam panowanie nad moją głową, a dzięki delikatnym kołysaniom autobusu jeszcze szybciej odpłynęłam w krainę snu. 
Po pewnym czasie poczułam delikatne szturchnięcia w moje prawe ramię. 
-Obudź się, obudź! Zaraz przegapisz przystanek!- rozkazująco szeptał pewien głos. Docierał do mnie ściszony, jak przez mgłę, ponieważ ledwo co otworzyłam oczy. Spojrzałam na chłopaka. Był wysoki, miał ciemną karnację i mocno ciemne włosy. Jego brązowe oczy spoglądały na mnie z czułością i lekkim rozbawieniem. Był męski i dobrze zbudowany, lecz mocno szczupły. Dobrze ubrany, a na jego palcach spoczywał piękny sygnet. 
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu za uratowanie przed długim powrotem do domu i wyskoczyłam z autobusu zakrywając głowę przed deszczem. 
Przechodząc piaskową ścieżką wzdłuż drogi mogłam już zdjąć ręce z głowy dzięki wielkim sosnom stojącym i zwisającym tak, że można się było bez problemu pod nimi schować.
Szłam w przemoczonej bluzie i butach oraz ze słuchawkami w uszach i myślałam, co będę dziś robić. Dzień jest taki nudny, brzydka pogoda, nie wiadomo, czy ktoś będzie w domu...
Doszłam pod dom, szłam góra jakieś 5 minut, ale i tak zdążyłam nieźle zmoknąć. Szybko schowałam się na werandę i w kolorowym plecaczku znalazłam klucze od domu. Włożyłam mosiężny kluczyk w wielkie, zielone drzwi i wbiegłam do domu. Rzuciłam plecak na kanapę i ruszyłam w kierunku lodówki. -Mamo, tato? {imiona twojego rodzeństwa}? Jest ktoś w domu? Halo.- pokrzyczałam bezskutecznie i otworzyłam drzwi lodówki. Był w niej pojemnik z jedzeniem, a na nim karteczka 

"Kochanie, odgrzej sobie obiad. Dzieciaki są u kuzynki na noc, a my wrócimy bardzo późno. Nie czekaj na nas. Kocham Cię, 
mama" 

-No świetnie- westchnęłam i wrzuciłam posiłek do mikrofalówki.
Poszłam na górę po ręcznik i suche ubrania. Podczas wycierania włosów usłyszałam kilkakrotne "PIP PIP PIP" i poszłam na dół wyjąć małe pulpeciki i zasiąść do obiadu.
Wzięłam sztućce i ruszyłam w kierunku salonu. Rzuciłam się na kanapę biorąc do ręki pilot od telewizora i włączając laptopa. Bez życia skakałam po kanałach, co chwilę biorąc do ust kolejny kawałek mięsa.
 Siedziałam bezczynnie przed telewizorem, z laptopem na kolanach dołując się, że ten weekend zaczął się i będzie beznadziejny, a dzień jest cholernie nudny i nie mam co robić. 
Postanowiłam sprawdzić portale społecznościowe. Zalogowałam się na twitter i facebook w celu sprawdzenia co się dzieje u moich znajomych. Przeglądałam timeline z nadzieją, że coś znajdę, jednak nie było tam nic oprócz plotek na temat celebrytów, związków, czy planów różnych ludzi na weekend. Ewentualnie przewinęło się kilka zdjęć, ale były one dla mnie kompletnie bez znaczenia. 
Puściłam sobie muzykę na youtube, grała ona w tle programu informacyjnego, który leciał w telewizji. Po kilku minutach nic nie robienia zaczęło delikatnie grzmieć. -Coraz lepiej się zaczyna.- syknęłam pod nosem i dalej szperałam w internecie. Nie minęło dużo czasu, kiedy mój telefon zaczął wibrować, a na ekranie pojawiła się informacja o nowej interakcji na twitter. Weszłam szybko i ujrzałam wiadomość od koleżanki ze szkoły:


Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ dzisiaj ani w szkole ani nigdzie nikt nie mówił o żadnej imprezie. W dodatku z tą koleżanką spotykałam się góra raz w tygodniu, dziwnie było dostać takie zaproszenie. Z drugiej strony bardzo się ucieszyłam, że jednak dzisiaj nie będzie takie straszne i nudne. Przemyślałam sprawę i wysłałam koleżance odpowiedź:



Wysłałam i spojrzałam na zegarek. "CHOLERA!" Krzyknęłam widząc, że już po 16. Natychmiast pobiegłam na górę wziąć szybki prysznic. Musiałam też rzecz jasna umyć głowę, gdyż została dzisiaj zmoczona przez ulewę. Po dwudziestu minutach szybko wybiegłam z łazienki i pobiegłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i nagłe promienie słońca uderzyły mnie po twarzy. Schyliłam głowę. -Szlag. Cały dzień lało, a tu raptem ostre słońce. Niby dobrze, bo będzie lepsza zabawa, ale mogło mnie chociaż ostrzec, że tak mnie walnie po oczach- powiedziałam i podbiegłam do szafy. 
"TO NIE. NIE. NIE. NIE. TO TEŻ NIE. ANI TO. HMMM, MOŻE TO? NIE, JEDNAK NIE. Z TYM TEŻ JEST PROBLEM. TO TEŻ NIE PASUJE. NIE. NIE. NIE. NIE. NIE. NIE. ANI TO. NIE" przerzucałam ubrania w szafie krzycząc, że nie mam się w co ubrać. Pobiegłam do pokoju siostry, która już studiuje, więc pewnie nie będzie miała nic przeciwko, jeśli pożyczę od niej pare ciuchów. Zaczęłam przeglądać jej szafę. Z kolei w tej szafie wszystko mi się podobało i nie wiedziałam co wybrać. W końcu zdecydowałam się na to: {zestaw}, biorąc do tego swoje martensy.
Szybko ułożyłam jakoś włosy, spryskałam je i całą twarz lakierem do włosów, umyłam zęby i pobiegłam na dół.
"Mamo, {imię twojej koleżanki} zaprosiła mnie na imprezę. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko, nie wiem kiedy wrócę, dziękuję za obiad.
{zdrobnienie twojego imienia}"
 Zamknęłam za sobą drzwi chowając klucz w umówionym miejscu, którym był pewien dołek za domem. Zadzwoniłam po taksówkę i ruszyliśmy w kierunku domu owej dziewczyny.
W taksówce spotkałam miłego pana, z którym chwilę pogadałam i dowiedziałam się, że mogę dzwonić, gdy tylko będę potrzebować podwózki. Podziękowałam, wysiadłam z pojazdu i stanęłam przed dość dużym, z zewnątrz pięknym domem, wokół którego było mnóstwo kwiatów i roślin. Uśmiechnęłam się mimowolnie, ponieważ widok był nieziemski. Niby w miarę często tu bywam, ale dziś ten dom wygląda inaczej, tylko nie wiem jeszcze jak bardzo jest zmieniony na potrzeby imprezy. Podeszłam do drzwi i delikatnie nacisnęłam dzwonek. Po kilku sekundach do drzwi podeszła koleżanka i ze środka domu wydobyły się głośne bity i głośny hałas rozmawiających i bawiących się ludzi. Weszłam do środka i od razu poszłam z koleżanką do salonu, tam się bawiła cała nasza "paczka". Po przywitaniu się z nimi prawie wszyscy poszliśmy potańczyć.
 Jeden drink, drugi, trzeci, papieros i z powrotem na parkiet. Długo się bawiliśmy, muszę przyznać. Co raz to podchodził jakiś przystojniak z naszej szkoły i prosił mnie do tańca, bądź komplementował, jak pięknie wyglądam i jaka jestem piękna. Nie powiem, to było miłe, tylko ciekawe, czy naprawdę tak myśleli, czy tylko chcieli zaciągnąć mnie do pokoju na górę... Nie ważne, chciałam się dobrze bawić, a nie tylko myśleć o konsekwencjach.
Poszłam do kuchni razem z dziewczynami pomóc przygotować więcej przekąsek. Stałyśmy tam i bawiłyśmy się jedzeniem, kiedy nagle do kuchni wbiegła jakaś pierwszoklasistka i zaczęła krzyczeć, że przyszedł "ON" -jaki on?- pytałam po cichu sama siebie, próbując skojarzyć jakiekolwiek fakty, jednakże moją głowę przepełniała pustka. Wyjrzałam przez framugę drzwi od kuchni i ujrzałam chłopaka, który był otoczony przez chyba praktycznie każdą dziewczynę, jaka przyszła do {imię twojej koleżanki}. Stały i skakały, jakby miały zjeść jajka. Widać, że chciały strasznie piszczeć, ale się pohamowały, żeby nie przestraszyć chłopaka. Przechyliłam trochę głowę i w końcu go ujrzałam przez ten tłum podnieconych hot 15-19. Chłopak wyglądał.... Nie będę nikogo oszukiwać, jak bóg. "Bardzo ciemne włosy, ciemna karnacja. Był męski i dobrze zbudowany, lecz mocno szczupły. Świetnie ubrany (zestaw), wysoki." Na chwilę przerwał rozmowę z dziewczynami i spojrzał w moją stronę. Jego wzrok. Jego oczy. "cholera, to on...." syknęłam. Koleżanka spojrzała na mnie pytająco, ale tylko kiwnęłam przecząco głową.
Tak, to był on. Chłopak, na widok którego moje serce zabiło szybciej w tym nieszczęsnym autobusie...
Nie chciałam podchodzić bliżej, wstydziłam się go... Poczułam, że moje policzki zalewa rumieniec.
Uśmiechnął się patrząc na mnie, przeprosił dziewczęta stojące wokół niego i zaczął iść w moim kierunku. Widziałam, jak odetchnął, stały przy nim tak blisko, że pewnie ledwo mógł oddychać.
Podszedł i pocałował mnie w rękę. Spojrzałam na grupę dziewczyn stojącą za nami. Wrogość i zazdrość w ich oczach aż raziła. -Witam panią, jak się pani dziś ma?- spytał ponętnym, zachrypniętym głosem. Ten głos sprawił (w połączeniu z widokiem jego lekko nieogolonej twarzy), że natychmiast poczułam, jak moje ciało zalewa fala gorąca. Rozpoczęła od czubka głowy, skończywszy na czubkach palców. Młodzieniec chyba zauważył, co się ze mną dzieje, bo tylko uśmiechnął się pod nosem i zadał kolejne pytanie, by wybrnąć z kłopotliwej dla mnie sytuacji. -Dotarła pani bezpiecznie do domu? Mocno pani zmokła?- spytał ponownie. -Dlaczego mówisz do mnie per "pani"?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. -Ponieważ mama nauczyła mnie, że nie można się zwracać do kobiet w sposób, który może urazić je choć w najmniejszym stopniu. Ponad to, jeszcze się z panią oficjalnie nie znam, nie wypada mi mówić na "ty".- odpowiedział łagodnie. Zatkało mnie, ponieważ jeszcze nie spotkałam mężczyzny, który byłby takim gentelmanem i traktował kobiety z tak wielkim szacunkiem.-Jestem {twoje imię}- wypaliłam "ni z gruszki ni z pietruszki". -Zayn. Zayn Malik, niezmiernie mi miło.- odpowiedział. W tym momencie, wypowiadania tych słów, wszystkie dziewczyny zgromadzone wokół nas zaczęły piszczeć i skakać, ale "z umiarem", chyba żeby nie przestraszyć chłopaka. Uśmiechnął się tylko blado i wskazał ręką przed siebie, żebym szła w tamtym kierunku. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy cały wieczór. Usiedliśmy na kanapie w salonie, dostałam do ręki drinka i od razu nasza rozmowa zaczęła się bardzo kleić. Widziałam, że Zayn chyba czuł się nieswojo wiedząc, że te dziewczyny tak się przyglądają. -Czy ciebie to peszy? No wiesz... Czujesz się nieswojo?- spytałam nagle. -Ja nie... Ale... Bardzo mi głupio, że siedzimy i rozmawiamy, a te dziewczyny się tak na nas patrzą, a ty musisz to znosić.- odrzekł. Fakt, do tej pory niezbyt zwracałam na to uwagę, ale gdy mnie uświadomił chyba nagle puściłam rumieńca i spuściłam głowę. -Chodź.- młodzieniec wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów na piętro. Zdziwiłam się i tylko spojrzałam pytającym wzrokiem, a on się tajemniczo uśmiechnął. Spojrzałam tylko na tłum (chyba fanek) dziewczyn i znaleźliśmy się na pierwszym piętrze. Szliśmy, w sumie nie wiedziałam gdzie, długim i szerokim korytarzem mijając różnych ludzi i zazdrosne miny dziewczyn. Weszliśmy do ostatniego pokoju po prawej stronie korytarza, a Zayn przekręcił kluczyk w drzwiach i podszedł do mnie. Zrobiło się trochę nieswojo, a ja się dość mocno speszyłam. Brunet widząc to zwolnił kroku i delikatnie pokazał pewien gest rękami symbolizujący, że nie ma on żadnych złych zamiarów. Uśmiechnęłam się promiennie, lecz nadal byłam poddenerwowana. Chłopak usiadł obok mnie, rozłożył się na łóżku i siedział przez kilka minut z ogromnym uśmiechem na twarzy. -Co?- spytałam speszona, od razu przez myśl mi przeszło, że mam coś na twarzy lub między zębami. -Nic.- odpowiedział nie tracąc uśmiechu z twarzy. -Jesteś piękna.- dodał stanowczo, ale jakby niepewnie. Normalnie zaczęłabym zaprzeczać i mówić, niech nie kłamie i takie tam, ale przy takim gentelmanie chyba nie wypadało. -Dziękuję. Ty też.- dodałam bez zastanowienia i chwilę później skapnęłam się jaka ze mnie idiotka. Jednakże nie przestałam patrzeć mu głęboko w oczy. Teraz to on się ewidentnie speszył, więc było 1:1. Jakimś pilotem leżącym przy jego ręku włączył muzykę i przysunął się do mnie. Nie wiedziałam,  co ma zamiar zrobić, więc siedziałam nieruchomo. Zayn był bliżej i bliżej mnie. Delikatnie dotknął mojej prawej dłoni. Moje serce zaczęło bić o stokroć szybciej. Chłopak widział to, ale nie zareagował. Podsuwał się jeszcze bliżej. Ja nadal siedziałam nieruchomo.
Swoją prawą rękę wplótł bardzo powoli w moje {kolor} włosy. Spojrzałam w jego wielkie, hipnotyzujące, brązowe oczy. Był idealny. W każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Jego usta były coraz bliżej moich. Zayn już zamknął oczy. Ja również to uczyniłam, a w tej chwili jego delikatne, ciepłe i namiętne wargi przylgnęły do moich. Był porywczy, co chwilę całował coraz mocniej. Był seksowny. Był namiętny. Przez chwilę wstrzymałam oddech i miałam wrażenie, że zemdleję, ale zbyt mocno nie chciałam przerywać tej chwili. Jego ponętne usta wirowały z moimi jak w przecudownym tańcu. Bardzo delikatnie trzymał moją twarz w swoich dłoniach. Jego język leciutko świdrował moje podniebienie w taki sposób, że miałam ochotę na coraz więcej. Malik przytulił mnie do siebie mocno nie przerywając pocałunku.
W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.








________________________________________________________________


Przepraszam za to, że tak rzadko piszę....

Chciałam Wam bardzo podziękować za aktywność pod ostatnim imaginem Agiszona. I za liczbę wejść. Ostatnio strasznie się uaktywniliście. Nawet nie wiecie, jak bardzo poprawiacie mi humor, naprawdę. <3
Nie będę się rozpisywać, bo to brzydko wygląda, lol XD
Chcę tylko prosić... Jeśli możecie (oczywiście jeśli macie chęć), możecie dalej "podawać" ten blog? Wiecie, żeby istniał na nowo, na nowo zdobywać czytelników i tak dalej... Wiem, że może nie piszemy tak świetnie jak zawodowcy, ale gdy widzimy, jak tu wchodzicie, komentujecie... Serca nam się cieszą. Chciałybyśmy, abyście pokochali ten blog jak my kochamy go i was.
Dziękuję za każdą osobę, która tutaj wchodzi...


Nie ukrywam, miło by było, gdybyście zostawili jakiś komentarz, czy coś.
Proszę... To  dla was tylko jakaś minutka, a nas naprawdę bardzo motywuje i zawsze cieszy.
Dziękuję.


Lots of love, Werson Xx



Ps. LOL, miałam się nie rozpisywać XD

4 komentarze:

  1. Wow. Niesamowity. Czekam na kolejny<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *o* Zayn ty słodziaku ;3 Wspaniały imagin ;) Czekam na następny C ;

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tak... O MATKO! VRIVBWPIBNVPIQEBVOBEVI02BGI0O *________*
    Teraz chwila powagi (bierze głęboki oddech).
    Dziewczyno to jest niezwykłe. Z każdym kolejnym słowem budujesz takie napięcie, że moja głowa pęka od emocji. Masz talent! Uwielbiam to, jak wspaniale potrafisz grać na moich uczuciach. Opisujesz wszystko tak cudownie i zarazem prawdziwie.
    Chciałam ci cholernie podziękować za to, że piszesz i poświęcasz swój czas. Wytrzymałaś wzloty i upadki. Wiem, że czasem tracisz wiarę i siły do dalszego pisania, ale wiedz, że ja będę cię wspierać do końca. Jesteś niezwykłą osobą i cieszę się, że cię poznałam. Nie patrz na innych i rób swoje, bo na razie wychodzi ci to świetnie. Jesteś moim mistrzem :P
    Pisz częściej Wersonku :**

    OdpowiedzUsuń