sobota, 27 lipca 2013

Imagin siedemdziesiąty~ Justin Bieber (+18, lol)


Przewróciłam się na lewy bok z nadzieją, że wciąż jeszcze śpię. Uchyliłam lekko oczy i blask letniego, porannego słońca uderzył mnie prosto w twarz. "No super." bąknęłam i spojrzałam na telefon, który niespełna minutę temu mnie obudził. -Oby to było coś ważnego, bo inaczej, kimkolwiek jesteś, zabiję cię- dodałam i spojrzałam na wyświetlacz. Pokazała się nowa interakcja na twitterze, więc szybko tam weszłam.


To co ujrzałam automatycznie wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy.
"Chwila chwila.... NIE MA JESZCZE NAWET 6 RANO!" krzyknęłam i włożyłam głowę pod poduszkę, by ponownie, choć na dwie godziny odlecieć z powrotem w krainę snów.

***
*CLANG! CLANG! CLANG!* ponownie otworzyłam oczy i przyłożyłam nachalnie dzwoniącą słuchawkę do ucha. -No cześć najpiękniejsza ma gwiazdeczko!- powitał mnie podekscytowanym, ponętnym głosem słodki Justin. -Mam nadzieję, że już jesteś prawie gotowa- dodał po chwili  równie
podekscytowanym tonem. "Cholera!" krzyknęłaś w myśli i wyskoczyłaś z łóżka niczym torpeda. -Ja... eee... Muszę kończyć- odpowiedziałam i rzuciłam telefon na łóżko. Spojrzałam na zegarek. 13:30. -CUDOWNIE, MAM NIECAŁE DWIE I PÓŁ GODZINY!- wykrzyknęłam na całe gardło i pobiegłam na dół.
Z Justinem znaliśmy się już bardzo długo, ale jesteśmy ze sobą dopiero od trzech miesięcy. Dziś będzie taka uroczysta kolacja, oficjalnie poznam jego rodziców.
-Do czego dwie godziny?- spytała mnie smażąca naleśniki mama, gdy wchodziłam do kuchni. -Dzisiaj mam kolację z rodzicami Jussa mamo!- krzyknęłam panicznym głosem. -Spokojnie, nie denerwuj się, wszystko pójdzie cudownie.- odpowiedziała jak zwykle opanowana mama. -Byłoby cudownie. Tak, świetnie, gdyby nie jeden, malutki szczególik. MAM NIECAŁE DWIE I PÓŁ GODZINY, A WYGLĄDAM JAK ZOMBIE!- wykrzyczałam i z kawałkiem naleśnika pobiegłam na górę pod prysznic. Kąpałam się około 30min., więc nie było zbyt źle z czasem. -Niech to szlag!- znów krzyknęłam widząc moje nogi, które wyglądały jak orangutany.
Pobiegłam do pokoju siostry i bez pukania do niego wparowałam. Na swoim łóżku leżała ona, a na niej leżał jej chłopak. Natychmiast się podnieśli, a siostra zaczęła na mnie krzyczeć. Nawet nie miałam czasu myśleć o tym, co oni tam robią, a tym bardziej z nerwów tego nie kontaktowałam. Wybiegłam z depilatorem w ręku i poszłam do łazienki. Przez następne 20min. goliłam nogi i z moim czasem zaczęło robić się nieciekawie. Po skończonej robocie rzuciłam maszynę w kąt i nerwowo otworzyłam drzwi szafy. To co ujrzałam mnie przeraziło. Setki ubrań, wszystkie porozrzucane, pogniecione, co niektóre brudne. -Justin, jesteś z największą bałaganiarą świata- pisnęłam i zabrałam się za wybieranie ubrań na dzisiejszy wieczór. "TO NIE. TO TEŻ NIE. I  TO NIE. NIE. NIE. MOŻE TO? EEEE, NIE. O, TA JEST ŚWIETNA, SZKODA, ŻE POPLAMIONA.... A TA? HM, SUPER, JUŻ SIĘ W NIĄ NIE ZMIESZCZĘ. TO NIE. TO NIE. TO NIE. NIE. NIE. NIE." krzyczałam w rozpaczy na całe gardło. Już miałam zrezygnowana biec do mamy i pytać, co mam zrobić, gdy nagle, na samym końcu szafy ujrzałam mały wieszaczek. "TO TAK!" zawołałam triumfalnie, ponieważ przypomniałam sobie mój całkiem niedawny zakup. Cudowna, różowa sukienka. Per-fect.
Zadowolona szybko się w nią wcisnęłam i pobiegłam do łazienki. Zrobiłam naprawdę delikatny makijaż, bo zaledwie pomalowałam rzęsy maskarą i nałożyłam puder na policzki. Gdy myłam zęby usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeklęłam w myślach i szykowałam się dalej. -Kochanie, Justin przyszedł!- krzyczał tato z dołu. Odpowiedziałam, że niedługo przyjdę i złapałam do ręki lokówkę. Swoje długie, brązowe włosy pokręciłam w delikatne loki. Jeszcze szybko spryskałam je lakierem i poszłam z powrotem do szafy po buty. Strasznie bałam się je założyć, miały wysoki obcas, ale z drugiej strony bardzo mi się podobały, a to zwyciężyło. W efekcie wyglądałam tak {zestaw}. 
Spojrzałam na ręce i uniosłam głowę ku górze. "Dzięki Ci Boże, że mnie coś wczoraj natchnęło i pomalowałam te paznokcie" wyszeptałam. -Pospiesz się skarbie- powiedział twój tato. -Czekam- dodał zachrypniętym głosem Juss. -Już idę- odpowiedziałam cała w skowronkach. Wzięłam torebkę do ręki i poszłam na dół.
Zaczęłam schodzić po schodach, które odbijały dźwięki moich wysokich obcasów i obaj chłopcy spojrzeli w moim kierunku. Tato uśmiechnął się bardzo słodko, a zarazem triumfalnie, a Justin... Justina zatkało. Oblizał ponętnie wargę, przymrużył delikatnie oczy i zmierzył mnie wzrokiem. W środku gotowało się we mnie z dumy, ale oczywiście nie mogłam niczego okazać. -To ja już pójdę- odrzekł tato, ale żadne z nas nie zwróciło na to uwagi. -Witaj kochanie- Juss przyciągnął mnie do siebie, złapał w talii i na moich ustach złożył delikatny pocałunek na powitanie. Prawie zemdlałam, pachniał tak cudownie męsko, a z jego ust czuć było miętę, ale pomińmy to. -Musimy się spieszyć- odepchnęłam go lekko i wskazałam na zegarek. -Dzwoniłem przed szóstą rano, miałaś tyle godzin, musisz się szybciej szykować księżniczko- powiedział i zachichotał. Oczywiście zataiłam przed nim fakt, że wstałam 8 godzin po jego telefonie.
Oczywiście, jak na gentelmana przystało, otworzył mi drzwi do swojego pięknego lamborghini i szybko wsiadł z drugiej strony. Jak zwykle, nie byłoby wyjścia, gdyby nie cudowni i wspaniałomyślni paparazzi, którzy jak zwykle dali nam trochę od siebie odpocząć i pobyć razem, sami (sarkazm). -Znowu oni...- wyjęczałam. -Przepraszam skarbie, tak bardzo przepraszam...- odpowiedział mi z bólem w głosie, jego oczy lekko się przeszkliły. -Już dobrze, to ja przepraszam. Rozumiem wszystko, kocham cię.- powiedziałam i pogładziłam go po karku. -Trzymaj się.- odrzekł stanowczo i zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać Justin jechał już 140 na godzinę i wskazówka licznika wciąż pięła się do góry. Przywarło mnie do fotela i złapałam Juju za rękę. -Ufam ci- rzekłam i pocałowałam ją. W pare sekund zgubiliśmy wszystkich nachalnych fotoreporterów i po kilkunastu minutach znaleźliśmy się w posiadłości Justina.
Ledwo co zdążyłam wysiąść z auta, gdybym nie szła za rękę z moim chłopakiem od razu zaliczyłabym upadek, mój siłacz złapał mnie w ostatnim momencie. -Ale ze mnie niezdara- szepnęłam zdenerwowana, a Justin tylko się śmiał. -Z czego się śmiejesz idioto!- krzyknęłam. -Wiesz co by było, jakbym się przewróciła?! Zniszczyłabym sukienkę! Jak ja bym wyglądała przed twoimi rodzicami!- dodałam, a ten głupek wciąż się śmiał. -No dobrze już dobrze, skoro się tak bardzo martwisz, to...- nie dokończył i szybko wziął mnie na ręce. -Puszczaj! Puszczaj! Jak twoi rodzice zobaczą mnie u ciebie na rękach, to ciekawe co sobie pomyślą! Puszczaj!- darłam się na cały głos. -Spokojnie, myślę, że ciekawe co bardziej pomyślą, jak usłyszą twoje krzyki, hahaha.- powiedział rozbawiony. No tak, to najgorsze, co mogłam sobie wyobrazić. Poddałam się więc i dałam nieść mojemu księciu.
***
-Mamo, tato, to {twoje imię}.- rzekł dumnie Justin.
-Dzień dobry, {twoje imię i nazwisko}, bardzo miło mi państwo poznać.
-Nam również jest niezmiernie miło, bardzo dużo o tobie słyszeliśmy. Jestem Pattie, a to Jeremy.- odpowiedziała uradowana kobieta. Pan Jeremy pocałował mnie w rękę na powitanie.
Już wiem skąd u Justina takie maniery. W tej chwili do przedpokoju wbiegła dwójka rozkrzyczanych dzieciaczków.
-A to właśnie Jazmyn i Jaxon, moje rodzeństwo- przedstawił mi dwójkę uśmiechnięty od ucha do ucha brunet. Dzieciaki chyba od razu mnie polubiły, dziewczynka przytuliła mnie mocno. "Uff, początek jest dobry" w głębi duszy odetchnęłam z ulgą.
***
-Psst. Psst- Justin delikatnie kopał mnie pod stołem. Spojrzałam na niego z pytającą miną, a on mi wsunął małą karteczkę do ręki. Otworzyłam ją tak, żeby nikt nie widział;
"Przeproś i odejdź teraz od stołu. Kieruj się w stronę drzwi, tych z których weszliśmy. Ja załatwię to z rodzicami."
Zrobiłam jak poprosił chłopak, wstałam grzecznie od stołu, przeprosiłam i odeszłam. Za około 3 minuty przybiegł do mnie Justin. -Co się dzieje?- Spytałam. -Chodź, przejdziemy się na spacer.- odrzekł i złapał mnie za rękę. Szliśmy chwilę w milczeniu, widziałam, że Justin jest poddenerwowany, więc ja również nic nie mówiłam. Poszliśmy do ogromnego ogrodu, lecz szliśmy dalej. Na tyle, że cały dom znikał na horyzoncie. W ciszy, jaka była wszędzie wokół słyszałam, jak mojemu ukochanemu szybko bije serce i jego oddech jest nierównomierny, przyspieszony. Zaczęłam się trochę bać, o co chodzi, ale nie robiłam nic, żeby go nie speszyć. Po kilkunastu minutach długiej ciszy dotarliśmy do małej altanki, w środku której było rozpalone ognisko, wokół którego leżał duży, ciepły koc. Juss wziął mnie za rękę, obkręcił i zaprosił na koc, wskazując na niego palcem.
Podeszłam i ułożyłam się wygodnie, a zarazem tak, by wyglądać jak najbardziej seksownie, zmierzyłam bruneta wzrokiem, przygryzłam wargę i poklepałam miejsce obok mnie zachęcając go, by do mnie dołączył.
-Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? Przecież robiliśmy to już.- powiedziałam, chcąc zabrzmieć seksownie, i objęłam go w klatce piersiowej. -Ale dziś jest dla mnie bardzo wyjątkowym dniem- powiedział patrząc w ziemię.
-Wiem skarbie, dla mnie też. Ale równie wyjątkowym, jak i wspaniałym dniem. Cudownie byłoby go zakończyć w przyjemny sposób.- rzekłam ponętnie. Brunet obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami, w których zaczynał palić się ogień. Chłopak złapał mnie za nadgarstki, położył je za moją głowę i przytrzymał, bym nie mogła wykonać żadnego ruchu. Leżał na mnie i dominował, co mu się bardzo podobało i to widziałam. Zaczęłam się śmiać na samą myśl, że facetów cieszy coś takiego. Justin przerwał całowanie mnie w szyję i spojrzał pytająco, ale poprosiłam go tylko,  by nie przestawał. Trafił w to miejsce, przez które nie myślę o niczym innym. Składał na mojej szyi delikatne pocałunki, a jego prawa ręka zaczęła zjeżdżać w dół mojego ciała. Ostrożnie podwinął sukienkę i delikatnie gładził mnie pomiędzy nogami. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Justin przerwał, uniósł mnie lekko i szybko ściągnął sukienkę, rzucając ją w kąt altanki. Wykorzystałam sytuację i to ja obróciłam go na plecy, po czym jego koszulka również wylądowała w kącie. Uśmiechnął się zawadiacko i złapał mnie za piersi. Bawił się nimi przez kilka minut, przez co ja znów leżałam na plecach. To zadziwiające, że w tak krótkim czasie nauczył się tak dobrze rozpinać stanik. Leżałam, a Juss zajmował się całym moim ciałem, od stóp do głów. Delikatnie masował mi stopy i całe ciało, obsypywał mnie pocałunkami, szeptał do ucha trochę czułe, a trochę zboczone słówka. Byłam w niebie, ale nie pozwoliłam mu na tak długą dominację, więc szybko usiadłam na nim okrakiem i ściągnęłam jego bokserki. Jego penis był już mocno twardy, więc wystarczyło kilka moich ruchów ręką i namiętnych pocałunków. Widziałam, że mój książę zamknął oczy i odchylił głowę, cichutko pojękując.
Uniosłam się i po prostu do niego przytuliłam, a wtedy on przywarł do moich warg. Jego pocałunek był ostry i namiętny, i tak bardzo seksowny. Złapał mnie za pośladki i delikatnie je klepnął. Wstał, a mnie położył na ławce altanki, powoli rozchylając moje nogi. -Spokojnie skarbie, będę dziś delikatny- wyszeptał i wszedł we mnie z leciutkim oporem. -Hihi, rozluźnij się księżniczko- powiedział rozbawiony; zauważył, że teraz to ja jestem poddenerwowana.
Ruchy Biebsa były płynne i powolne, robił wszystko, by nie sprawić mi bólu. Przechylił się bliżej mnie i bardzo lekko ugryzł mnie w wargę. W odpowiedzi usłyszał ciche jęczenie jego imienia, więc chyba mu się spodobało, ponieważ ponownie to uczynił. Jego płynne ruchy nabrały tempa, a oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Justin mruczał, co chwilę szepcąc moje imię. Poruszał biodrami w przód i w tył, w przód i w tył, w przód i w tył [...], doprowadzając mnie do szczytów rozkoszy. Wziął mnie na ręce i nie przestając uprawiania seksu położył się na kocu, więc teraz to ja byłam na górze. OMG! Dopiero wtedy zobaczyłam, jakie chłopak ma podrapane plecy. Nie mam pojęcia, kiedy to robiłam, nie panowałam nad sobą...
Juju poruszał biodrami szybciej i szybciej tak, że skakałam przez cały czas. Widziałam, jak na mnie spojrzał. Jak głodny tygrys. Widziałam, że mu wspaniale. Przymrużył oczy i wykrzywił się. Chwilę potem jego sperma zalała moje ciało.
Pocałowałam go w czoło i położyłam się obok niego, na jego bardzo szybko i mocno chodzącej klatce piersiowej. On po kilku minutach, gdy był już bardziej obecny uczynił to samo i przykrył nas oboje kocem.
Zasnęliśmy w swoich ramionach, a przez pół nocy Justin składał delikatne pocałunki na moim ciele.





__________________________________________________________________

Taki trochę specjalny imagin, ponieważ nie o One Direction, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. :)


Imagin dedykowany @justinftmeh, specjalnie na jej prośbę <3, kocham cię misiek, bądź silna, pamiętaj; @jbsfullcap (kocham cię tak ajkhdjfghsfgbcsydbdfvc <3) i @justinsdrugs, ciebie też kocham lamo :*
I WSZYSTKIM BELIEBERS <3

Mam nadzieję, że Wam się podobał. Liczę na komentarze.
Ciężko pracujemy, by imaginy były choć w miarę dobre, zależy nam na waszej opinii. :*

Jak będzie spora aktywność przy tym imaginie- jutro dodaję następnego i wszystko Wam wyjaśnię <3

Ps. Konstruktywna krytyka mile widziana. x


Lots of love, Werson Xxxxxxxxxxxxxxxxx

19 komentarzy:

  1. ERBEA;HKNAEPTHNKLTENHOPTRHT <3 @JUSTINSDRUGS

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak jutro nie dodasz następnego to osobiście cie zabije a tak pozatym to cie kocham <3 i twoje imaginy też :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :) ale jednak wolę te o one direction :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy dodasz następny prosze o +18
    lily gold

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow zostaje u cb na dłużej <3. A imagin zajebisty ... :****
    Lili Styles

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm jest tak jak by byl to pierwszy imagin z 18 byla bym wniebowziata aczykolwiek to nie jest pierwszy imagin iiii w porownaniu z opowiadaniami o Nialerku on jest...slaby. Przepraszam za tą krytyke. Ale tamte sa lepsze. Licze ze szybko pojawi sie nastepny....

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealny . ! *o*

    OdpowiedzUsuń
  8. a mi sie to srednio podoba. gubisz sie w tym, wiesz? ;) masz pisac
    np ''pocalowal cie'' a nie ''pocalowal mnie'' .w sumie pisalas raz tak, a raz tak.
    +przepraszam za brak polskich znakow ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże... Ona pisze tylko i wyłącznie w pierwszej osobie -.- Tak też można.

    OdpowiedzUsuń
  10. http://photoblogbykarolina.blogspot.com/
    Hej
    Wchodźci ena mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  12. jest wspaniały ;* uwielbiam go czytać ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Mmmmm orgazm hahahhaha
    Weźcie się dzieci leczcie. Jak rodzice mogą was dopuszczać do komputerów? Jakim prawem korzystacie z internetu? Już ja zaapeluję do Tuska, by zabronił korzystać z internetu dzieciom poniżej 14 roku życia, lewaczki hahaha

    http://beka-z-fanatyczek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Na facebookowej stronie "Moja rodzina Belieber's" ktoś skopiował ten imagin i napisał, że to jego dzieło xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za informację!
      Lol, a masz może link do tego, czy coś? XD x

      Usuń
  15. DODACIE COŚ JESZCZE ? :D

    OdpowiedzUsuń