wtorek, 2 października 2012

Imagin czterdziesty~ Harold. +... Coś. :3

*Harry*
-Ja pierdole, chłopaki, nie wyrabiam, muszę odpocząć!- Rzuciłem do reszty, oni tylko przytaknęli. myślę, że znosili to wszystko o niebo lepiej, niż ja, zwłaszcza, że nie byli podłamani. Wspierali mnie, i to cholernie mnie wspierali, ale co z tego, nie wiedzą, co to znaczy.
I jeszcze w dodatku ten pisk.... Już nie mogłem tego wytrzymać. Okej, jasne, na początku jest fajnie, ale potem to zaczyna męczyć, po prostu przerastać. Gdzie się nie znajdę, tam wszędzie piski, ohy i ahy na mój widok. Rozumiem, jestem idolem praktycznie milionów ludzi, rozumiem, że chcą zdjęcia, czy coś, sam przecież taki byłem, ale z tymi piskami, to dziewczyny do cholery mogłyby się opanować.... Wiem, że jest ciężko, jestem taki seksowny *cwaniacki uśmiech*, ale ja jak widzę jakąś dziewczynę, która mi się podoba, to nie podbiegam do niej z piskiem i nie drę się nad uchem, że ją kocham, tak? Nie, żeby coś, ani żeby sobie ktoś cokolwiek pomyślał, bo przecież fani, to 3/4 mojego życia, kocham ich, ale to wszystko powoli zaczyna mnie przerastać...
Oh, tak, próba, przecież o 7 p.m. mamy koncert.
Poszedłem, wziąłem mikrofon, butelkę wody i z wielkim entuzjazmem *wyczuj sarkazm* poszedłem na scenę.
-W sumie, to nawet, żekłbym zajebiście nam się tutaj gra. Atmosfera, ekipa, wygląd sceny.- powiedział skierowany do mnie, podekscytowany Nialler. -Ta, świetnie.- odpowiedziałem, odwróciłem i skierowałem się do garderoby, przygotować do koncertu.
Tam, chwilę pogadałem z Lou, która jak zwykle podała mi moje ulubione stroje, w które szybko wskoczyłem i skołowany poszedłem jeszcze zadzwonić i pogadać z Gemma 'ą, może ona poprawi mi humor choć trochę. -No tak, kurwa, nawet nie odbiera.- rzuciłem telefon i schowałem twarz w dłoniach. -Ej, Harreh, co jest?- usłyszałem zatroskany głos Paul 'a. -Oh jezu, boże, nic. Po prostu mam chandrę, okej?- odburknąłem, ale zaraz przeprosiłem za moje zachowanie. Paul jak to Paul, obeszło go to, rozumiał, co teraz przeżywam. Podszedł, poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu i już miał wychodzić, gdy zobaczył ten cholerny brukowiec, który miałem przy sobie.

"Dziewczyna Harry 'ego Styles 'a, zdradziła go! Mamy zdjęcia!"
 
Ten cholerny nagłówek na pierwszej stronie.... Znów poleciała mi jedna łza. Szybko ją starłem, żeby Paul nie zauważył, chyba mi się udało, albo tylko udawał, że nie widzi. -Masz jeszcze czterdzieści minut.- uśmiechnął się ciepło i zamknął drzwi. -Tak, kurwa. Czterdzieści minut. I potem znów, przez trzy godziny muszę udawać, że wszystko jest ok. Że jestem mega szczęśliwy i kocham wszystkich. Że nic się nie stało i o niczym nie myślę. Znów mam się wydurniać, śmiać z rzeczy, które wcale mnie nie śmieszą. I tak codziennie....- znów starłem łzę z policzka. Znów nie potrafię być na tyle silny... Poszedłem do Lou, z prośbą o kolejny make-up. Wiedziała, co się ze mną dzieje, ale na szczęście jest tak kochana, że nie wypowiada się na ten temat, i nie pyta jak 395748967786586358562366 ludzi, co mi jest. Po prostu jest, kocham ją za to. Wstałem z fotela, zapytałem ją o Lux, ale niestety nie wzięła jej dziś do pracy. Widziałem to zawiedzenie w jej oczach, pewnie teraz obwiniała siebie, że jej nie wzięła, wie, jak ta mała na mnie działa. Tylko ją przytuliłem i znów polazłem do swojego 'pokoju'. Może, jak zobaczę te ich uśmiechnięte mordki i wpisy, po których wysłałbym ich do psychiatryka poprawią mi humor? Tak, to dobry plan, pofollow 'uję fanów. Moje mentions znów zawrzało, ale.... Gdy raz po raz, na wyrywki poczytałem wpisy osób, które follow 'nąłem, od razu zrobiło mi się cieplej na serduszku. Uśmiechnąłem się, po raz pierwszy od dwóch dni było to mimowolne. -WCHODZIMY ZA DWADZIEŚCIA MINUT!- biegał  Niall  i wrzeszczał po całym budynku. Dobra, trza się zbierać, idę do chłopaków. 
***
-Ej, tremuję się!- powiedział zdziwiony Liam. -Co kurwa?! O, wiem, pomyśl, że jest tam Danielle.-powiedział wyszczerzony od ucha do ucha Tommo. -Chciałbym...- powiedział i posmutniał Li. -Cześć chłopaki.- powiedziała nieśmiało jakaś kobieta. Liam się odwrócił, i myślałem, że zaraz się zesra ze szczęścia, przyjechała Dan. Spoko, fajnie, cieszę się, lubię ją, a Liam będzie śpiewał jeszcze lepiej, żeby się popisać. 
Odszedłem stamtąd, rzygać mi się chciało, od tych ich czułości, na szczęście koncert zaraz się zaczynał, im szybciej się zacznie, tym szybciej się skończy, a im szybciej się skończy, tym szybciej znów będę mógł "nie żyć"....
Wszedłem na scenę, według źródeł było tam 321 tysięcy ludzi, "fchuj duża sala", jak to określił Zayn. Znów przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech i wyszedłem machając do tych wszystkich ludzi. 

Koncert trwał i trwał, cholernie się dłużył, nie mogłem doczekać się końca, widziałem sporo par, obściskujących się, szczególnie, przy "Moments", "Torn", czy "More Than This". To dobijało mnie jeszcze bardziej... 
Nadszedł czas na "Up All Night", ostatnia piosenka koncertu, zbawienie. Już myślałem, że albo się rozkleję na scenie, albo będę musiał zejść. 
"Tak, jestem facetem i płaczę, ciężko jest ci to zrozumieć? No patrz, moim zdaniem facet, który przyznaje się do łez jest prawdziwym facetem, ale przecież co ja tam wiem, mogę się mylić."

"Ok, UAN, tylko to..... Przeżyłem, za chwilę będę wolny, już za chwilę znów "wrócę do swojego świata." "
Śpiewam, jest okej, nic się nie dzieje, wciąż żyję. 
Zayn, debil,  podstawił mi nogę. Jakby nie wiedział, że wystarczająco się męczę będąc tutaj. Po koncercie nie przeżyje. Chociaż.... Nie wiem, czy by mi się chciało, nic mi się nie chce, nawet przyłazić na te cholerne próby, dźwiękowe, głosu, emisji głosu, śpiewu, poprawnego oddychania, etc. Chyba widać, ile tego jest. Mam to gdzieś, wszystko mam gdzieś, najchętniej położyłbym się i nigdy nie wstał...
Moje życzenie dla losu stało się rozkazem, ten pierdolony "BadBoi" znów podstawił mi nogę, chwilę później leżałem na podłodze. No tak, wszyscy się śmiali, to nie było śmieszne, byłem wkurwiony, ale przecież musiałem się uśmiechać i obracać to w żarty, bo inaczej menager by mnie za jaja powiesił. 
Wstając spojrzałem na widownię, była tam dziewczyna, chyba w drugim rzędzie. Wszystkie krzyczały, ale dla mnie wszystko się zatrzymało, słyszałem tylko ten jeden głos, JEJ głos. Krótki, cichy, nieśmiały i słodki chichot.
Zaprosiłem ją na scenę....

* TY *
Zachichrałam się jak głupia,  gdy on upadł, ale to była naprawdę komiczna sytuacja! I jeszcze ten jego wzrok, gdy spojrzał na Zayn 'a, haha.
Ale Harry wstał, obrócił się, pokazał Zayn 'owi język, i spojrzał. Na mnie. I. Uśmiechnął. Się. Wskazał na mnie palcem, już w tamtym momencie moje serce skakało jak szalone, później pokazał gest, coś w stylu "chodź do mnie", barierki się rozchyliły i podszedł do mnie Andy.
Wziął mnie za rękę, delikatnie, po męsku, uśmiechnął się i poprosił, żebym za nim poszła.
Dostałam palpitacji serca, to... To nie mogła być prawda, to jakieś jaja. A może... A może mi się to śniło? W tamtym momencie tak myślałam, a moje ciało odmawiało posłuszeństwa. No ale nic, przecież to było moje największe marzenie, nie wliczając snów, że wyjdę za Harreh 'a. Weszłam na scenę, szłam ostrożnie, żeby tylko się nie potknąć, no, ale przecież pech to pech. Źle ustawiłam nogę, i...... BAM. Zaryłabym o ziemię, ale Harry podbiegł, złapał mnie i wybuchnął śmiechem. Zarumieniłam się, naprawdę było mi bardzo wstyd. Harry zakrył mikrofon ręką i szepnął mi do ucha, że bardzo słodko tak wyglądam. Zahaczył przy tym swoimi wargami mojego ucha, musnął je, przeszły mnie ciarki. Zachwiałam się, ale okej, wszystko poszło okej, nie przewróciłam się.

*Harry*
Gdy..... Gdy tylko ją ujrzałem, moje serce zabiło szybciej. Wszystko, co z nią związane, jej oczy, uśmiech, głos, śmiech, którym wybuchła gdy się potknąłem, jej włosy, usta, mały, krągły, śliczny nosek. To było coś niesamowitego, przy niej zapomniałem o..... o NIEJ, już nie chcę o niej pamiętać. Ta, śliczna dziewczyna z widowni, po prostu, zauroczyła mnie. Mimo, iż widziałem, bo nawet nie znałem, ją +/- 7 minut, to poczułem do niej coś więcej, niż tylko satysfakcję, którą czuję przy każdej z fanek. Ona była niesamowita, przy niej zapominałem o całym świecie....

* TY *
Siadłam na kanapie, chłopaki wokół mnie, Hazza najbliżej. Objął mnie czule i zaśpiewali "Torn", choć nie było tego w planach. Gdy przypomniałam sobie, jak oglądałam te WSZYSTKIE filmiki, zdjęcia, czytałam artykuły, jak poznawałam ich historię... W oku pojawiła się łza. Spłynęła, powoli, niczym nic nie znaczący, słony płyn z mojego organizmu, jednak dla mnie oznaczał on dużo, dużo więcej. Harry zobaczył ją i starł tak szybko, jak się pojawiła.
Był coraz bliżej. Coraz czulej mnie obejmował, patrzył mi coraz głębiej w oczy. Czułam jego oddech na swoim nosie, ciepły, świeży, miętowy. Woń jego perfum doskonale igrała z miętową świeżością, ten zapach był nie do opisania, pewnie, gdybym stała, usiadłabym z nadmiaru wrażeń. W końcu... Jego brązowe loki dotykały już mojego czoła, jego zielone oczyska patrzyły na mnie z namiętnością, aczkolwiek nieśmiałością zarazem, jego malinowe usta wygięły się w gigantycznym uśmiechu. Siedziałam jak wryta, nie wiedziałam, co mam powiedzieć, zrobić. Więc nie robiłam nic, niech on wykaże się odrobiną inicjatywy. Stało się, był zbyt blisko. Jego gorące wargi delikatnie musnęły moje czerwone usta. Tylko się bardziej w niego wtuliłam, więc wiedział, że ma nie przestawać, i, że chcę tego, czego on. Nasze ciała splotły się w uścisku, a usta namiętnie wirowały, jak w tańcu. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. I trwała, dla mnie. Oddał mi ostatni pocałunek i zwrócił się do fanek. Grzecznie i kulturalnie przeprosił, zaczął coś wyjaśniać, ale ja już tego nie słuchałam, byłam w innym świecie, swoim świecie, takim, o którym nawet nie śmiałam śnić. Ale to działo się naprawdę.....

Po koncercie Harold odwiózł mnie do domu, ale poprosił, żebyśmy wrócili do niego. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc on tylko wziął mnie i przerzucił przez swoje ramie, po czym wygodnie usadził w fotelu wozu i zapiął mi pasy.
Całą noc spędziliśmy na oglądaniu jakichś komedii, poznając siebie i gadając i gadając i gadając i gadając i gadając i gadając i gadając i gadając, aż do świtu. Potem zasnęłam wtulona w jego silne i opiekuńcze ramiona. "

Wspólnie zamknęliście książkę. Gdy dowiedziałaś się po przeczytaniu wpisu Harry 'ego, gdy zobaczyłaś jak cierpiał i ile czuł bólu, kolejna łza spłynęła ci po policzku. Harreh starł ją swoimi ustami, przytulił cię mocno. Leżeliście chwilę bez ruchu, po czym loczek spytał: Co byś zmieniła w naszym związku?- patrzył ci głęboko w oczy. -Nic, kompletnie nic, jest perfekcyjnie.- odpowiedziałaś tuląc się jeszcze bardziej w jego klatkę piersiową. -A ty?- zapytałaś z wahaniem. -Jest coś...- zaczął. -Chciałbym..... Zmieniłbym twoje nazwisko.- odpowiedział zarumieniony. Z wrażenia podniosłaś się z niego, żeby doskonale widzieć wyraz jego twarzy i oczu.
Odpowiedziałaś gorącym, długim i namiętnym pocałunkiem, którego znaczenia nie trzeba było wyjaśniać.






__________________________________

Cześć. :> Inny jest, nie? :D
Dobra, przyznaję się, ten NAWET mi się podoba, #szok. xD
Ps. sorry, że znów o Hazzie, ale tak mi się napisało. :c O nim mi najlepiej idzie, przepraszam, obiecuję, że postaram się poprawić. :)

Ołkej, dzisiaj mija drugi miesiąc, odkąd 'powróciłam' na wersonowo po tej przerwie od maja. :) Na pierwszy nic nie pisałam, bo zwyczajnie nie zauważyłam, a dziś to pierdolnę wam kazanie. #UWAGAMOGĘSIĘROZPISAĆ. xDD

No bo...... Cholernie wam dziękuję, wiecie? Naprawdę, i to nie jest nic wymuszanego, naciąganego, etc. W ciągu 60 dni, weszło tutaj +/- 19.000 osób, czaicie?! Ja pierdolę, jak sobie to uzmysłowię, to "awwww. :')" jestem z siebie dumna, serio. :> Bo stworzyłam coś, co ludzie... Po prostu chcą czytać. Gdzie codziennie wchodzą, a nawet zdarzają się komentarze "Kiedy następny?! Jestem tu kilka razy dziennie i wciąż nie mogę się doczekać! x" miałam już takich z 10, to jest naprawdę..... CHOLERNIE MIŁE. <3 Poza tym, wytrzymujecie ze mną. Te wszystkie głupie opisy pod notkami, wariacje, doły, głupawki. Jeszcze nikt nigdy nie "kazał mi się tutaj ogarnąć" :') Jesteście, komentujecie. Przez te 60 dni mam już 230 komentarzy <wiem, że dla niektórych to może być mało, ale ja jestem z tego fchuj #proud>, co jest.... Wow. No sorry, ale mój ubogi słownik nie jest w stanie wyrazić wdzięczności i zachwytu i zaszczytu, jakim jest "współpraca" z Wami, Directioners. To jest coś niesamowitego, zawsze mnie wspieracie, nigdy się nie bulwersujecie, jesteście amaZAYN! Xxxxxx
Mogłabym pisać o tym wszystkim bez końca, ale zapewne przy tym uśniecie, więc już się zamknę. XDD Następnym razem, podziękowania będą może w 'rocznicę', jeśli dotrwam. :3 Mam nadzieję, że będziecie mnie w tym wspierać, a pomysły same będą wpadać do głowy. :3 Że dotrwacie. X


No, koniec słodkości, ja dziś byłam u lekarza i mam zastrzyki W DUPĘ. xDDDDDDDDDD #SPOKOKURWA. -.- No, cóż. Siedząc w domu, może więcej napiszę.... ;>

Ołkej, to jeszcze raz dziękuję, kocham Was wszystkich! Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Werson

Ps2. Nie obrażę się za komentarze. XDDD


12 komentarzy:

  1. O matko ! O matko! O matko jak sweet xdd to zakonczenie bylo takie urocze ze az mi sie samo wyrwalo takie "awwww.." Masakra ja chce wiecej jest bosko i znow jest o hazzie <3 hiehiehie no ale wracajac dawaj next! Juz sie nie moge doczekac nastepnego! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. KUTAS Z CIEBIE, TY MASZ 19 TYS WYSWIETLEN A JA ZALEDWIE 3 TYSIACE. CHUJ CI W DUPE I TYLE. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O boze, to takie piekne, az mi sie lza w oku zakrecila, serio.
    Chcialabym, zeby to sie spelnilo kiedys na prawde ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu jaram się *.* Zajebisty jak zawsze *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM <3 pisz dalej , nie obraże się za tyle imaginów z Haroldem wręcz przeciwnie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko to jest niesamowite!!!!! ja cie kręcę po prostu brak mi słów tak mnie wciągnęło :D jesteś THE BEST!!

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! OMG! Zajebiście, dla mnie tam możesz pisać tylko o Harrym. PAULA

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ktoś mi się będzie oświadczał, to tylko w ten sposób. Hahaha. "Zmieniłbym twoje nazwisko". Dobree :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pisz tak dużo wypowiedzeń bo to nudne a imagin świetny naprawdę też bym tak chciała pisz dalej okej.n

    OdpowiedzUsuń