niedziela, 16 września 2012

Imagin trzydziesty pierwszy.

Again.  Czytasz na własną odpowiedzialność,   N I G D Y    nie bierzcie  przykładu z moich imaginów.






Tego dnia nie mogłaś już wytrzymać. Narzuciłaś na siebie ciemnobrązowy sweter z za długimi rękawami i za szerokim obwodem. Wciąż był przesiąknięty JEGO zapachem. Jego zapachem mango z nutką wanilii i tego czegoś, co nadawało temu zapachowi męskości. Przeszłaś jeszcze jedno kółko wokół całego domu, nie powinnaś była tego robić. Zadało ci to kolejną porcję bólu. Łóżko, nietknięte od waszej ostatniej wspólnej nocy. Wszędzie czułaś jego zapach, obecność. Przy podmuchu wiatru, który dostał się do domu przez otwarte okno, przypomniało ci się, jak zawsze cię obejmował, szczególnie gdy gdzieś razem szliście, a było bardzo zimno. Gdy szczęka ci dygotała on zawsze stawał naprzeciwko ciebie, muskał ustami twoje, po czym przytulał w taki sposób, że aż dostawałaś gęsiej skórki, tyle że nie od zimna. Jeszcze na chwilę ściągnęłaś ten swetr, położyłaś go na sofie, na której jeszcze była plama z jego krwi, gdy robiąc ci kanapkę skaleczył się nożem. Zamknęłaś oczy. Myślałaś tylko i wyłącznie o zimnie, które natarczywie okrywa każdy centymetr twojego ciała. Czekałaś. Może to był sen, a ty zaraz się obudzisz, a on znowu przytuli cię tak jak zawsze? Szczęka zaczęła ci dynamicznie drgać, w górę i w dół, coraz szybciej i coraz głośniej. Ale nic się nie stało, nie przyszedł, nie objął cię. Otworzyłaś oczy. Założyłaś na siebie ten swetr, który znów pobudził twoje receptory zapachowe. Poszłaś jeszcze do Miśka, pogłaskałaś go i powiedziałaś, że niedługo znów dostanie jedzenie. On tylko zamruczał... I nic. Nic więcej, on niczego nie rozumiał, nie zdawał sobie sprawy, jak wiele dla ciebie znaczy  to, że dostałaś go od NIEGO.
Na stoliku położyłaś list do swojej siostry, "znajdzie go niedługo", powiedziałaś do siebie. Wyjęłaś z kieszeni telefon, na tapecie ciągle był on, w plikach miałaś same jego i wasze wspólne zdjęcia i filmiki, piosenki, które napisał specjalnie dla ciebie. Kliknęłaś przycisk 'new message'. "[I.T.Siostry], kochana starsza siostro. Nigdy mnie nie zawiodłaś, mam nadzieję, że teraz również nie. Musiałam pilnie wyjechać, nawet nie zdążyłam nakarmić Miśka. Dziś chyba masz popołudnie, o ile dobrze pamiętam, więc mogłabyś z rana przyjechać i dać mu trochę karmy? Na stole jest do ciebie list, odbierz go przy okazji. Kocham Cię bardzo, pamiętaj o tym zawsze. Xxx [T.I]." 'send'. Sms wysłany, wszystko załatwione. Na pewno nie przeczyta go szybko, jest po 4. a.m., jeszcze śpi. Wzięłaś jeszcze do ręki kurtkę, spojrzałaś na Miśka, następnie na wasze wspólne zdjęcia, po czym szybko odwróciłaś wzrok i wyszłaś zamykając drzwi na klucz.
Szłaś ciemnymi jeszcze ulicami ośnieżonego Londynu. Płatki śniegu spadały na ziemię, ale się nie topiły, był silny mróz. Czułaś to, ale nie przywiązywałaś do tego uwagi. Idąc patrzyłaś na te wszystkie pięknie przystrojone domy, w których widać było radość, ciepło rodzinne i miłość, były przepełnione miłością. Uśmiechnęłaś się blado i szłaś dalej. Zimne powietrze uderzało cię w twarz niczym jakieś kolczaste bicze, za wszelką cenę chcące wycisnąć z ciebie łzy. "Nie dam się, nie tym razem, będę silna.", mówiłaś do siebie niesłyszalnym szeptem. Szłaś dalej przez wielkie zaspy i podziwiałaś tak piękne miasto, jakim jest Londyn. Cały przystrojony świątecznymi ozdobami, setki choinek, sztucznych krasnali. Wszyscy bardzo się cieszyli na myśl o świętach, czuć i widać było to w każdym calu. Ty nie miałaś się z czego cieszyć, szłaś więc dalej. W oddali zauważyłaś już cel swojego spaceru. Tower Bridge, doskonałe miejsce.
Weszłaś na most. Zdrętwiałymi rękami starłaś łzy ściekające po policzku, nie byłaś wystarczająco silna, wszystko powróciło. Siadłaś na barierce, wyjęłaś z ręki telefon, ponownie zamknęłaś oczy, "To nic kochanie, nic się nie stało, wiem, że jestem nikim. Ciebie znają na całym świecie. Miałeś prawo odejść, zostawić mnie, znaleźć sobie inną, o wiele ładniejszą, być może inteligentniejszą, rozumiem wszystko. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego zrobiłeś to bez słowa? Nie napisałeś do mnie nawet głupiego spierdalaj, mam inną. Nic, nie odezwałeś się, odszedłeś bez słowa. Dopiero w szarych, pustych brukowcach zobaczyłam zdjęcia. Zdjęcia, których nie chciałam nigdy zobaczyć. Zdjęcia, które zadały mi cios prosto w serce. Czyżbyś zapomniał, o mnie? Nie wysłałeś nawet sms'a odkąd wylądowaliście na lotnisku pierwszego miasta trasy koncertowej. Dopiero trochę ponad dwa miesiące temu obiecywałeś mi wszystko, że będziesz myślał o mnie w każdej minucie, dopóki bije twoje serce. Obiecałeś, że jak wrócisz z trasy to się pobierzemy, a ja. Ja głupia ci uwierzyłam, bezgranicznie ci zaufałam i powiedziałam, że będę cię kochać dopóki bije moje serce. Właśnie, dopóki bije moje serce...." Mówiąc to na głos, odsłoniłaś prawy nadgarstek zakryty swetrem. Jego materiał przykleił ci się do zadanych sobie zaledwie wczoraj starą, tępą, zżółkniętą i zakrwawioną żyletką, świeżych, nowych, kolejnych ran, które były odskocznią od tego bólu i cierpienia jakie ci zadał ci ON. Oderwałaś swetr od nadgarstka, sycząc przy tym, strasznie bolało. Okryłaś rany ręką i zamknęłaś oczy. Zobaczyłaś łzy w jego oczach, które widziałaś gdy odjeżdżał. Czy były one prawdziwe? Może tylko udawał? A może wiedział, co chce zrobić od samego początku?
Na te pytania już nigdy nie dostaniesz odpowiedzi. Ponownie wzięłaś do ręki telefon i po raz kolejny kliknęłaś opcję nowej wiadomości.
"Kocham Cię, kocham cię Liam, może nie kochałam odkąd istnieję, ale będę kochać na zawsze, aż po wieczność. xx,  [T.I.]" Wysłałaś i cisnęłaś telefonem o jezdnię, o tej porze nikt nie przejeżdżał, ale telefon i tak rozpadł się na tysiąc kawałków. Woda w Tamizie dziwnym trafem nie była zamarznięta, płynęła powoli wzdłuż brzegu. Odbijały się w niej tysiące świateł, światełek i latarni, znajdujących się w pobliżu. Wyglądało to przepięknie.
Wyjęłaś z kieszeni wszystkie wasze wspólne zdjęcia. Stanęłaś na barierce, przerwałaś je na pół i rzuciłaś na rzekę, pięknie wirowały w powietrzu, a maleńkie płatki śniegu, które tańczyły wokół zdjęć pięknie kontrastowały z ich ciemnym kolorem. Gdy ostatni kawałek zdjęcia wylądował na wodzie, ty przesunęłaś jedną nogę w przód. Potem drugą, i już leciałaś. Dopiero teraz czułaś się wolna jak ptak, zdałaś sobie sprawę, że już nigdy więcej nie będziesz musiała cierpieć.




__________________________________________________


Mam nadzieję, że się podobało i, że nie spieprzyłam tego aż tak bardzo. :d 
Byłabym bardzo wdzięczna za komentarz z opinią. 
Nie musi być pozytywny, krytyka jest dla mnie nawet czasem bardziej ważniejsza, gdyż wiem, co robię źle i staram się to poprawić. :)
A jeśli się wam podoba, to również chcę wiedzieć co. :)
Serio, to dla mnie naprawdę ważne. Skoro ja piszę jednego imagina, czasem nawet po 2-3 godziny dziennie, żeby był dopracowany jak najdokładniej, to dla Was poświęcić minutkę, czy góra dwie na napisanie jakiegoś tam komentarza, to chyba nie jest aż tak dużo nie? ;-) 
Staram się jak mogę, piszę to wszystko dla was. <3 Ale czasem mam wrażenie, że piszę to sama dla siebie, więc..... :P 

No, to tyle, sorry, że się dzisiaj tak rozpisałam i to na jeden temat, ale napisałam to, co szczerze myślę. Liczę na was. <3
I mam nadzieję, że doceniacie to co robię dla was.
Czasem czytam 'komentarze' od was na twitter'ze, czy facebook'u, to dochodzę do wniosku, że mam czytelników. *-* I jest mi cholernie miło, kocham was wszystkich, którzy chcecie czytać te moje wypociny! Xxx

6 komentarzy:

  1. kurczę, smutny trochę no. prawie się rozkleiłam . ;-(
    eh, mam nadzieję, że kolejny będzie weselszy nieco . wiem, że mało komentuje, ale czytam, na prawdę . ^^
    Zapraszam do siebie:
    http://wszystkotrwadopokisamtegochcesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no czemu one non stop sie zabijaja mi sie to nie podoba ;( czemu nie ma fajnych zakonczen;( jest swietnie ale moglo by sie skonczyc tak happy;) dale j czekam na moja obiecana nn;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastycznie piszesz . Czytam każdy imagin od początku i bardzo mi się u Ciebie podoba . Masz bardzo fajny styl pisania .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :O od początku? *__________________*
      *le nie żyje z wrażenia.
      Kurcze, nigdy bym nie pomyślała, że znajdzie się ktoś taki, ktoś, kto będzie chciał regularnie czytać te gówienka. :3 Massive Thank You! <3

      Usuń
  4. ja też to czytałam od początku misia :* kocham twoje imaginy bo są napisane takim bardzo fajnym stylem, którego nie umiem opisać :***************************** <3333333333 love ya :************ <33333333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się z ludziami wyżej masz super styl pisania <33 tego się nie da nauczyć dlatego tak kocham twoje imaginy :) ale naprawdę co ty masz ostatnio jakieś chece z zabijaniem na koniec :) heh xD

    OdpowiedzUsuń