piątek, 15 lutego 2013

Imagin pięćdziesiąty drugi~ Lou.


Owego dnia postanowiłaś wyjść na zakupy do centrum handlowego w celu zabicia czasu i poprawienia sobie humoru, gdyż miałaś wiosenną chandrę. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić- to właśnie zakupy pozwalały ci jakoś odreagować, albo po prostu, poprawiały ci humor. To niby takie prosta, zwykła, ludzka czynność, którą wiele ludzi wykonuje w zwykłe, szare dni. Ale tobie pozwalała odreagować i w pewnym sensie się zrelaksować. Tak było i dziś.
Zdjęłaś kocyk z nóg, nałożyłaś włochate kapciochy i poszłaś na górę, by ubrać się "wyjściowo" i wziąć potrzebne rzeczy. Spojrzałaś w lustro i "boże, zombie". Niestety, chandra nie służy nikomu, a szczególnie tobie- tej, która zawsze tak bardzo ją przeżywa... Wzięłaś do ręki paczkę aspiryny z powodu silnego bólu głowy. Wielki słoik z tabletkami wyśliznął ci się z dłoni i rozbił o zimne płytki na miliony kawałków. Przeklęłaś cichutko i szybko pozbierałaś rozsypane tabletki.
 Podeszłaś do umywalki i chlusnęłaś sobie w twarz zimną wodą, która choć trochę miała cię ocucić. Długie, {kolor twoich włosów} włosy przeczesałaś włochatą szczotką, z której później wyjęłaś mały ich kłębek. Do tego delikatny, naprawdę delikatny make-up i poszłaś do sypialni do szafy po ubranie. Na dworze było dość zimno, więc zdecydowałaś się na *zestaw*. Złapałaś torbę, klucze od domu, dokumenty i wyszłaś na metro oddalone o trzy przecznice. Na iPodzie włączyłaś ulubiony kawałek, otuliłaś się sweterkiem i ruszyłaś. Po około dwóch godzinach jazdy na zmianę- to zatłoczonymi autobusami, to metrem, dotarłaś do swojego ulubionego, wielkiego centrum handlowego. Na twojej twarzy pojawił się przelotny, blady uśmiech który znikł tak szybko, jak się pojawił. Zaczęłaś przedzierać się przez te tłumy ludzi goniących nie wiadomo gdzie i nie wiadomo za czym. Doszłaś do swojego ulubionego sklepu, w którym spędziłaś +/- 1,5h, a i tak wyszłaś z niczym. Po kilkugodzinnej przechadzce wśród tłoku zdecydowałaś się jednak wrócić do domu, albo co najmniej przejść się do parku. Wyszłaś i zza wielkich, szklanych szyb ujrzałaś niebo. Szare, z połyskami słońca, smutne niebo. -Super.- powiedziałaś tak cicho, by nikt cię nie usłyszał i skierowałaś się w stronę głównego wyjścia. Gdy byłaś już na zewnątrz, niebo zaczęło się przejaśniać, szare, brzydkie chmury poleciały na wschód i promienie słońca rozświetliły cały deptak. Skoro pogoda zaczęła sprzyjać postanowiłaś udać się jednak do tego parku. Wzięłaś do ręki iPoda i zaczęłaś wertować wszystkie piosenki, które się na nim znajdowały w poszukiwaniu tej jednej jedynej. Ludzie przechodzili koło ciebie strasznie szybko, zupełnie jakbyś stała w miejscu, a wszyscy inni gdzieś biegli. Jedna twarz, druga, trzecia, pięćdziesiąta, dwieście osiemdziesiąta pierwsza [...]. Ludzie w pogoni za władzą, pieniędzmi, szczęściem i wszystkim innym byli w stanie tak się poświęcać i nie korzystać z tego, co mają. Z czasu wolnego i odpoczynku. Szłaś tak i dalej kontemplowałaś, w końcu wyrwało ci się "Każdy się gdzieś śpieszy...." i... W tym momencie iPod wypadł ci z rąk i wylądował na ciemnobrązowej kostce, rozpadając się na poszczególne części. -Uh, przepraszam.- usłyszałaś speszony, trochę zawstydzony, łagodny baryton. -Ja się nigdzie nie śpieszę.- dodał po kilku sekundach i cwaniacko się uśmiechnął. Szczerze, to nie wiedziałaś, jak mu na to odpowiedzieć. W ogóle nie wiedziałaś co powiedzieć- był zbyt idealny, by normalnie się zachowywać. Włosy ułożone w idealny nieład opadały lekko za ucho. Idealnie ułożone na nim ubrania ukazywały jego delikatnie, aczkolwiek pięknie wyrzeźbione ciało. Piękny zarost, piękna cera, piękny nos. I to spojrzenie. Takie, od którego robiło się słabo. Przeszywające, pełne, cudowne. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w ciebie z cudownym uśmiechem na czerwonych, delikatnych ustach, ukazując piękny, śnieżnobiały rząd zębów. Nogi miałaś jak z waty, ale rozum podpowiadał ci, żeby się ogarnąć i nie pokazywać od tej gorszej strony.
-To w sumie dobrze, bo ja też.- powiedziałaś i starałaś się uśmiechnąć słodko najlepiej jak potrafisz, ale chyba wyszło ci to niezdarnie, ponieważ na twarzy chłopaka pojawił się dziwny uśmiech. -To może przejdźmy, bo zaraz nas stratują.- dodał i wskazał znajdującą się w zasięgu wzroku kawiarnie. Potraktowałaś to jako zaproszenie na spotkanie, więc oczywiście się zgodziłaś, ale bez większej ekscytacji, żeby nie dać się zdemaskować.
W kawiarni spędziliście blisko półtorej godziny nie zauważając nawet, że czas tak szybko leci. Świetnie się dogadywaliście, a biorąc pod uwagę twoją aspołeczność- było to wielkie osiągnięcie. Słuchając jego ponętnego, niskiego, ochrypłego głosu, który był ukojeniem dla twoich uszu spojrzałaś za okno i zaczęłaś układać dalszą historię waszego spotkania, choć było to, ładnie mówiąc, niemądre. W pewnym momencie oglądając zatłoczoną ulicę usłyszeliście, jakiś wielki, głośny grzmot. W ułamku sekundy niebo zachmurzyło się na wręcz czarny kolor i lunął deszcz tak mocny, jakby ktoś wylewał go wiadrami. -Mamy naprawdę małe szanse, więc jeśli teraz nie wybiegniemy, to będziemy tkwili tu przez całą burzę.- powiedział (oczywiście wcześniej się ładnie przedstawił) Loui. "Mnie by to nawet nie przeszkadzało." przeszło ci przez myśl, ale zaraz szybko potrząsnęłaś głową i wstałaś od stolika, gdyż Lou wcześniej złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia.

Przemoknięta do suchej nitki wsiadłaś i zatrzasnęłaś drzwi do jakiegoś sportowego, czarnego, luksusowego auta. Auta nie były twoją mocną stroną, więc za nic w świecie nie mogłaś ustalić jego modelu. Chłopak wsiadł zaraz po tobie i zatarł szybko ręce twierdząc, że "trochę przemokliście". Tylko pokiwałaś głową i pilnowałaś się, by nie palnąć niczego głupiego. Louis włożył kluczyk do stacyjki, odpalił samochód i jak najszybciej się da, ustawił na monitorze najwyższą z możliwych temperaturę. Już miał wkładać bieg, gdy spojrzał na ciebie i jego twarz wykrzywił grymas. Jako że masz niską samoocenę od razu pomyślałaś, że wyglądasz jakoś nie tak, ale on z tyłu samochodu wyciągnął gruby koc i owinął cię nim cieplutko. Spojrzałaś w lustro i ujrzałaś strasznie sine od mrozu usta. -Nie chciałbym, żebyś się przeze mnie rozchorowała.- powiedział uroczym tonem, włożył bieg i ruszył bardzo szybko. Jechaliście w ciszy, nie chciałaś, by ją przerwał, była cudowna; przez całą drogę wpatrywałaś się w okno. Było cudownie. Nie dość, że w tle leciała delikatna, stonowana muzyka i wasza ucieczka przed burzą, to w dodatku niebo wyglądało tak nieziemsko, że brak ci było słów. Może i był to wygląd zwiastujący okropną burzę, ale było to arcydzieło natury.
Po blisko 30 minutach jazdy pustą, asfaltową drogą stanęliście przed domem. Nie chciałaś go oceniać, ani patrzeć na niego w "ten" sposób, ale był naprawdę wielki i wyglądał na drogi. Nie chciałaś zwracać na to uwagi, odwinęłaś koc, spojrzałaś cwaniacko na Loui'ego i -Gotowy?- spytałaś z cwaniackim uśmiechem. -No pewnie. 3... 2... 1... TERAZ!- krzyknął i równocześnie otworzyliście drzwi samochodu. Pobiegłaś ile sił w nogach przebijając się przez taflę deszczu i uważając, by nie upaść, gdyż ulewa całkowicie ograniczała widoczność. Po kilkunastu sekundach byłaś już przed mini pawilonem przed drzwiami. Chłopak cały mokry i uradowany dobiegł sekundę później. Wyjął klucze i otworzył drzwi, naturalnie wpuszczając cię do środka jako pierwszą. Weszłaś, a z ciebie zaczęła ściekać woda, która strużkami leciała wzdłuż korytarza. Spojrzałaś przepraszająco na Lou, a on się tylko ciepło uśmiechnął. Wtedy... Poczułaś motylki w brzuchu i natychmiast odwróciłaś wzrok. -Idź szybko usiądź na kanapie i opatul się kocem, natychmiast!- powiedział stanowczo brunet. Szłaś wzdłuż długim, beżowym komentarzem i podziwiałaś stare zdjęcia wiszące na ścianie. -Przepraszam, że nie zawiozłem cię do ciebie do domu, ale z pewnością byśmy nie trafili. Do siebie mogę jechać z zamkniętymi oczami. Mam nadzieję, że zrozumiesz.- Darł się (choć zupełnie nie potrzebnie, echo doskonale roznosiło jego głos) z kuchni Lou. -Pewnie, że....- przerwałam, bo weszłam do salonu. A w salonie, na kanapie siedziała, na oko 15letnia, blond dziewczynka. -Ummm... Cześć.- powiedziałaś speszona. -Ooooo, cześć. Powiedziała młoda tak uradowana, jakby zobaczyła jakąś swoją idolkę. Uśmiechnęłaś się blado, gdy do pokoju wszedł ten chodzący seks z kubkiem kakao. -Oh, przepraszam. Zapomniałem  ci powiedzieć. To Lottie, moja młodsza siostra. Przyjeżdża do mnie na weekendy z naszej rodzinnej miejscowości.- rzekł wesoło i podarował mi kubek.
Zapoznałaś się z dziewczyną i przegadałyście chyba ze trzy godziny na temat mody i tym podobnych rzeczy, śmiejąc się po cichu z Tommo, który siedział znudzony i oglądał mecz. Około godziny 22 zadzwonił twój telefon. -Halo?- odebrałaś rozbawiona wygłupami chłopca. -Chryste, w końcu odebrałaś. Dziecko, dobrze się czujesz? Nic ci nie jest? Gdzie się podziewasz? Dzwonię od kilku godzin. Wszystko w porządku? Porwali cię kosmici? Dlaczego nie wróciłaś do domu? Powinnaś być w domu cztery godziny temu. { jak mówi na ciebie twoja mama }, wszystko gra?- usłyszałaś w słuchawce troskliwy głos mamy, która odetchnęła z ulgą. -Mamo, przepraszam, pewnie nie miałam zasięgu. Wszystko w porządku, nic mi nie jest, zasiedziałam się u znajomych. Będę za godzinę. Kocham cię, pa.- powiedziałaś do aparatu i zaraz usłyszałaś wyrywającego się do odpowiedzi Loui'ego, który zaoferował się, że cię odwiezie.
***
Po owej godzinie znajdowaliście się już pod twoim podjazdem. Spojrzałaś bez słów na Louisa i nacisnęłaś klamkę. Wysiadłaś, a tak uwielbiany przez ciebie zapach po deszczu wpełzł do twoich płuc. Już szłaś w kierunku drzwi, kiedy nagle poczułaś na swojej ręce dotyk. Delikatne pociągnięcie. Odwróciłaś się zgodnie z niemą prośbą osoby cię trzymającej i poczułaś pocałunek złożony na swoich ustach. Był bardzo delikatny, właściwie chłopak tylko musnął twoje usta, ale ty... Pocałowałaś go w pełni. Wasze języki splotły się w idealnej harmonii, a tobie zrobiło się lekko słabo, gdyż był naprawdę nieziemski w całowaniu. Jego ręce oplotły się wokół twojej talii i delikatnie cię przytulił. Wplotłaś palce w jego włosy i trwaliście tak przez dobre kilka minut. Poczułaś przez jego usta, że się uśmiecha. Niestety nie mogłaś tego zauważyć, gdyż było zbyt ciemno, ale wyobraziłaś to sobie i jeszcze bardziej naparłaś na jego usta. Zaczął gładzić cię po włosach,
odsunęłaś się trochę i przygryzłaś wargę.
-Do zobaczenia jutro.- powiedział brunet i zniknął gdzieś w mroku.









__________________________________________________________

MAMY GOOOO. c:

Przepraszam, że znów tak mało dodaję. moja wena i brak talentu się na to przekładają.... XD
Ale spoko, liczę, że mi wybaczycie. :* #meeeeeeee xd

Teraz kilka spraw organizacyjnych. XD
Wymyśliłam sobie coś.
The first one is: Do you want every imagine on this blog to be translated into English? People from other countries, so it's easier for you to read. Because I know that google translate is not the best way and I thought that "wersonowo" could be bilingual. What do you think about that? Please, leave your comments. Your opinion on this topic is really important to me.
{Pierwszą jest: chcielibyście może, by każdy imagin na tym blogu był tłumaczony na język angielski. Wiecie ludzie z innych krajów- tak, żeby łatwiej wam było czytać? Bo wiem, że google translator kłamie i wymyśliłam, że może 'wersonowo' byłoby prowadzone w dwóch językach? Co wy na to? Proszę, komentujcie. To dla mnie ważne, co na ten temat myślicie. :)}
A drugą: JEŚLI BYŁOBY JUŻ ZAINTERESOWANIE NA COŚ TAKIEGO TO... CZY BYŁABY JAKAŚ DZIEWCZYNA, KTÓRA ZNA BIEGLE/BARDZO DOBRZE CAŁĄ GRAMATYKĘ I JĘZYK ANGIELSKI I CHCIAŁABY SIĘ PODJĄĆ "WSPÓŁPRACY" ZE MNĄ?
Oczywiście wszystko  byłoby podpisywane i prawa autorskie mogłybyście sobie zastrzegać.
A więc, jeśliby wypaliło, zgadzacie się? Proszę, piszcie. W komentarzach, na moim twitterze, asku, gdziekolwiek (linki są w zakładkach na górze strony) KTÓRA CHĘTNA, HĘ? C:

I kolejna rzecz. Właściwie pytanie. Ankieta. Właściwie dwie. A właściwie trzy. XD
1. Hehe, którą wersję imagina wczoraj przeczytałyście? Hehe. :D #commentmeplz

2. Mam wielkie pytanie.
Odnośnie wersonowo.
Jest coś, co chcielibyście tu zmienić?
Wygląd/ we mnie? Mój styl, coś, coś dodać, coś stąd zabrać? Jakieś pomysły nowe macie? Coś wam nie odpowiada? Jakiś nawet mały szczegół? Coś chcemy od tego bloga?
Może jakieś rzeczy chcielibyście, by się tu znalazły? Może źle piszę. Coś zmienić?
Błagam, bardzo zależy mi na waszych opiniach, ponieważ coś mnie ostatnio tknęło. :P

3. Imaginy mam pisać w
a) pierwszej osobie
b) w drugiej osobie
c) naprzemian
? Jak wam się najlepiej czyta? :)

Ok, ode mnie to tyle. :o trochę się rozpisałam, ale nie potrzebuję pisać tego w oddzielnych notkach. :D

Liczę na szczere opinie dotyczące imagina.
i odpowiedzi na kilka moich pomysłów. :)) ♡

Ok, nie zabieram więcej czasu, czekolada dla każdego, kto dotrwał do końca. <3
Lots of love, Werson. Xxx


11 komentarzy:

  1. boski *.* cudowny jest :) czekam na następnego ;p a co do ankiet : 1. Wszystkie przeczytałam :) 2. Jest ok. 3. 1 osoba

    OdpowiedzUsuń
  2. kooooochaaaaam toooo <3 pisz następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Trolololo .. Niesamowity imagin. Przez tego bloga uwielbiam świetlicę, na której nadrabiam poprzednie historie. Wiele razy wzruszyłaś mnie do tego stopnia, że płakałam jak głupia, nie mogłam przestać, ale również były takie fragmenty, w których wywołałaś u mnie śmiech zabawnymi sytuacjami, dialogami itp. Nie mam słów. Ten blog jest pierwszy na mojej liście ulubionych blogów.
    Co do ankiety, przeczytałam wersję z Zayn'em, Wygląd jest okei, a co do imaginów osobiście gustuję w tych pierwszoosobowych. Uwielbiam się wczuwać w rolę głównej bohaterki.♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejne imaginy. Jesteś Amazaing :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysle ze pomysl co do jezyka angielskiego jest dobry jezeli oczywiscie masz wielu fanow z zagranicy, ja jednak na twoim miejscu darowalabym to sobie z czystego lenistwa :/ W wolnej chwili zapraszam do mnie na ourloveourpassion.blogspot.com :) Obserwujemy? Chętnie wpadnę tu jeszcze nie raz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog! Jestem tu nowa, ale już obserwuję :) Ja osobiście wolę czytać imaginy pisane w 1 osobie. I co do Twojego pomysłu z tłumaczeniem na ang to jeśli się zdecydujesz również jestem do dyspozycji.
    Ciut prywaty zapraszam do odwiedzania mojego świeżutkiego bloga

    http://thisplaceweliveitisnotwherewebelong.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny!<3 zapraszam do siebie http://chcebyctymczegopotrzebujesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz coś nowego? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hej to jest niesamowite jak zawsze .!!
    Mam prośbę czy mogłabyś zobaczyć mojego bloga i zostawić komentarz co sądzisz o jakimś imaginie np. bo mi naprawdę zależy na twojej opinii bo twój blog czytałam pierwszy i kocham to jak piszesz :)
    to link do bloga http://eternal-life-of-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. JEEEEEJ! Jest suuuuuuper i do tego z Lou <333 Ni samowity, taki słodki :D Przestań pisać, że nie masz talentu bo zabije cię przez ten mój laptop :P

    Nic nie zmieniaj jest naprawdę super i zawsze z miłą chęcią i uśmiechem na twarzy czytam twoje historie i uważam, że masz talent dziewczyno! Naprawdę nie zmyślam! Jedyne co możesz zmienić to częstsze pisanie :D hehe xd i byłabym prze szczęśliwa :)

    Wiesz jeśli uda ci się zrealizowanie pomysłu z dwoma językami, to moim zdaniem nie głupie :D zawsze to więcej czytelników :D Jeśli chodzi o imaginy i formę pisania to nie przeszkadza mi czy to piszesz w pierwszej osobie czy na przemian, nie lubię tylko jak jest narrator :)

    A tak w ogóle to miałaś mnie poinformować o nowym imaginie!!!
    Całuski xx <3

    OdpowiedzUsuń
  10. http://eternal-life-of-one-direction.blogspot.com/p/nominacja-do-liebster-award-jest.html nominowałam cię do Liebster award

    OdpowiedzUsuń